Romek Zańko wrócił z podróży do Wietnamu

Cel od lat jest ten sam – zwiedzać świat przy jak najmniejszych środkach finansowych, w miarę możliwości autostopem.

- To była jedna z naszych najciekawszych wypraw, chociaż było ciężko – mówi Romek Zańko. – Mieliśmy mało czasu, bo mama ścigała nas telefonicznie i mailowo, przypominając, że zaczął się rok szkolny. Chwilami czuliśmy się jak na wyścigu Tour de France, byliśmy potwornie zmęczeni.

Najtrudniej było w Chinach. Z Chińczykami nie można się dogadać ani po angielsku, ani na migi. Wszystko rozumieją inaczej. Nasi podróżnicy nauczyli się paru słów po chińsku, ale ich wymowa wywoływała wybuchy śmiechu wśród mieszkańców.

- Myślałem, że nie uda się przejechać autostopem przez Chiny, bo trudno w Chinach o coś zapytać, dowiedzieć się o drogę, ale przejechaliśmy Chiny autostopem i możemy poczuć się pionierami pod tym względem.

Romek z Jonaszem przejechali autostopem również cały Wietnam. Tam Ojciec przekonał się, jaki urok osobisty ma jego 13-letni syn. W Wietnamie wszyscy jeżdżą na skuterach. Pewnego dnia zatrzymała się na skuterze młoda dziewczyna i zaproponowała, że ich podwiezie. Zdziwili się, bo trudno sobie wyobrazić, że trzy osoby mieszczą się na skuterze, ale dziewczyna namówiła jakiegoś dziadka, żeby się przyłączył. Okazało się, że Jonasz pojechał z dziewczyną, a jego ojcu przyszło pojechać z dziadkiem.

- Nie będę więcej podróżował z Jonaszem, bo zaczyna mi odbijać dziewczyny – żartuje Romek Zańko. – Prawda jest jednak taka, że chyba nie będziemy już wyjeżdżać na takie długie wyprawy. Zorganizujemy sobie jakieś niezbyt długie wypady gdzieś bliżej, bo Jonasz chciałby część wakacji spędzać z kolegami.

Podróż autostopem na Daleki Wschód zajęła im ponad dwa miesiące. Przy okazji dowiedzieli się po co każdego roku jeżdżą na takie wyprawy. Odpowiedź brzmi: „niewiadomopoco”.