Daniel Walczuk zmarł kilka dni temu po długiej chorobie. Chłopak, w 2005 roku uległ wypadkowi i od tego czasu był sparaliżowany. Pomimo rehabilitacji i ciągłego leczenia jego stan ulegał jednak stopniowemu pogorszeniu. Mimo to nie rezygnował ze swojej największej pasji - hip - hopu. Cały czas pisał teksty, a w chwilach lepszego samopoczucia także nagrywał.
W walce o zdrowie, oprócz rodziny, wspierali go również koledzy. Zaledwie miesiąc temu w klubie City Hall zorganizowali imprezę charytatywną, z której dochód miał być przeznaczony na dalsze leczenie Daniela. Zebrano wtedy kilkanaście tysięcy złotych, a na scenie zgrali najlepsi szczecińscy didżeje.
Przyjaciół i kolegów Daniela nie zabrakło również dzisiaj, podczas jego pożegnania na cmentarzu centralnym.
- Ciężko o tym mówić - usłyszeliśmy od znajomych zebranych przed cmentarna kaplicą. - On był jednym z nas, tak samo chciał żyć i bawić się. A teraz już go nie ma. Wszystkim jest z tym bardzo ciężko.
Przeczytaj też:
Charytatywny koncert dla Daniela
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?