Dziecko zmarło 3 stycznia w szpitalu w Zdrojach. Miała problemy z oddychaniem i układem krążenia. Przyczyną zgonu była sepsa. Według ojca dziecka, jego żona została zarażona w szpitalu przy ul. Unii Lubelskiej 12 dni wcześniej podczas badań lekarskich. Trafiła do tej placówki z powodu podwyższonego poziomu enzymów wątrobowych. Spędziła w szpitalu 2 dni.
- W czasie pobytu w klinice żonie robiono badanie posiewu z szyjki macicy. Nie wykazało ono obecności paciorkowca - powiedział Głosowi Marcin Przybysz, ojciec dziecka. - Zaś w czasie między opuszczeniem kliniki a 2 stycznia żona prawie nie opuszczała mieszkania. Do zakażenia paciorkowcem hemolizującym musiało więc dojść podczas hospitalizacji w klinice przy Unii Lubelskiej.
Rodzice dziecka dziś (wtorek) zawiadomią prokuraturę. Twierdzą, że w szpitalu jest brudno.
- W naszej opinii zarzuty rodziców dziecka są bezzasadne - uważają dr n.med. Sławomir Jaroszewicz, zastępca dyrektora ds. lecznictwa i prof. Elżbieta Ronin-Walknowska, kierownik Kliniki Medycyny Matczyno-Płodowej. - Proponujemy jednak wyjaśnienie opisanej sytuacji w gronie kompetentnych i niezależnych w tym zakresie ekspertów, lecz nie anonimowych.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?