Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Roch i Igorek potrafią walczyć

Magda_Ratajczak
Magda_Ratajczak
Szansą na normalne życie dla maluchów jest przeszczep. Czekają na nowe serduszko i szpik. Potrzebują pomocy, ale nie mają dużo czasu.

Igorek kocha połową serduszka. I musi się w nim znaleźć miejsce dla mamy, babci i dziadka. Karolina Jeruzal samotnie wychowuje syna. Jego tata zostawił ją, kiedy była w trzecim miesiącu ciąży. Pani Karolina jeszcze wtedy nie wiedziała, że chłopczyk urodzi się z wrodzoną wadą serca, którą fachowcy nazwali HLHS. Oznacza to, że Igorek nie ma lewej komory serca.

– Wadę wykryto w drugiej dobie po porodzie – opowiada pani Karolina. – Gdyby została zdiagnozowana w czasie ciąży, Igor byłby dzisiaj zdrowym chłopcem.

Igorek niedługo skończy pół roku. Jest radosnym maluchem, po którym nie widać choroby. Jednak pani Karolina musi na niego uważać.

– Każdy ruch to dla niego duży wysiłek, szybko się męczy. Musimy karmić go łyżeczką, bo sam nie ma siły, żeby jeść z butelki. Po śniadaniu wychodzimy na spacer, żeby Igorek zobaczył, jak wygląda świat. Kiedy maluch zaśnie, pani Karolina ma czas na zajęcie się stroną internetową poświęconą Igorkowi. Odpisuje na maile, pisze na forum, wysyła apele z prośbą o pomoc i szuka informacji dotyczących choroby syna. Poszukuje także ludzi, którzy mogą mu pomóc.

– Dzięki ich zaangażowaniu 23 kwietnia Igor przejdzie operację w klinice w Monachium. Po niej ma szansę na normalne życie. Jeśli wszystko się uda, za kilka lat czeka go kolejna operacja – mówi. – Zobaczymy. co przyniesie życie.

Roch Rogowiec ma trzy lata i trzy miesiące. Jest jednym z 24 dzieciaków w Polsce, który choruje na przewlekłą chorobę ziarniniakową (CGD). Jedyną szansą na normalne życie jest dla niego przeszczep szpiku. Jak przyznaje jego tata, Roch jest wyjątkowym chłopakiem.

– Po pierwsze dlatego, że jest najmłodszym dzieckiem, u którego wykryto tę chorobę oraz dlatego, że udało się ją zdiagnozować tak szybko – mówi pan Robert. – Normalnie wykrycie
CGD zajmuje cztery do pięciu lat. U Rocha diagnozę postawiono po pięciu tygodniach.

Wszystko zaczęło się od zapalenia węzłów chłonnych. Roch był pacjentem w kilku szpitalach w Szczecinie. W końcu diagnozę postawił docent z Kliniki PAM na Pomorzanach. Roch przeszedł USG, rezonans magnetyczny, tomografię komputerową, biopsję szpiku i kości. Badania kontrolne stały się już rytuałem.

– Jedynym lekarstwem, które może uratować „Bączka” jest przeszczep szpiku – mówi pan Robert. – By mógł wytrzymać do czasu znalezienia dawcy, codziennie musi przyjmować antybiotyki. Dzieciaki chorujące na CGD, które nie miały szans na przeszczep, dożywają najczęściej 20 roku życia.

Jest grupa osób z różnych stron Polski, która wspiera obu chłopców. Rozmawiają ze sobą na gadu-gadu albo wysyłają e-maile. Swoje twarze znają tylko ze strony internetowej stowarzyszenia www.podaruj-zycie.com.pl, które powstało, żeby pomagać takim dzieciakom jak Igor i Roch. Jedną z osób zaangażowanych w projekt jest Tomasz Lam, dziennikarz obywatelski MM Moje Miasto.

– Pod opieką naszego stowarzyszenia jest siedmioro dzieci, w tym dwoje ze Szczecina. Wciąż zgłaszają się do nas nowi podopieczni – mówi Tomek. – Działamy, ponieważ chcemy zmienić pogląd ludzi na temat przeszczepów szpiku i transplantacji, a przede wszystkim pomóc tym, którzy sami nie mogą podjąć walki.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto