Roald Amundsen 105 lat temu stanął na Biegunie Południowym, czyli historie które warto wspominać..

Materiał informacyjny .
Dzięki uprzejmości Fram Museum w Oslo
Amundsen planował każdy dzień. Wiedział, że od tego zależy powodzenie wyprawy i życie towarzyszy, którzy mu zaufali. Amundsen miał jeszcze jeden powód, dla którego tak skrupulatnie dzielił racje żywnościowe i dbał o sprzęt czy kondycję zwierząt. Na swoją wyprawę zaciągnął ogromne długi u króla Norwegii, a nawet zastawił własny dom. Sen z powiek spędzała mu wieść o tym, że Brytyjczyk Robert Scott depcze mu po piętach, prąc na południe na saniach motorowych i kucach.

„…Być może, że ostrożność moja wyda się komuś nieco przesadna. Ciągle jednak miałem wrażenie, że nie można być zbyt ostrożnym w tej bezkresnej przestrzeni, pozbawionej jakichkolwiek punktów oparcia. W razie zabłądzenia byłoby to bardzo trudno odnaleźć drogę powrotną. Wznoszenie kopców dawało jeszcze jedną wielką korzyść. Ilekroć robiliśmy w tym celu mały postój, psy zyskiwały chwilę odpoczynku, ogromnie im potrzebną, jeśli miały wytrzymać do końca podróży. Pierwszy kopiec wstawiliśmy pod 80 stopni 23’S. Początkowo wznosiliśmy kopce co trzynaście – piętnaście kilometrów…”

Tak pisał w swoich dziennikach norweski polarnik, który jako pierwszy 14 grudnia 1911 roku postawił stopę na „spodzie” ziemi. Tego dnia biegun południowy został zdobyty!

W tym roku obchodzimy 105 rocznicę tego niezwykłego, wydarzenia, które zapisało się w historii jako „jedna z największych przygód w historii ludzkości”. I nie ma w tym krzty przesady. Niegościnny kontynent chłodno witał śmiałków. Ekstremalne warunki wymagały doskonałego przygotowania.
Wyprawa Amundsena według wielu powiodła się tylko dzięki doskonalej strategii i niezwykłemu przygotowaniu z ogromną dbałością o szczegóły.

Bez większych problemów Norwegowie pokonywali zaplanowane na każdy dzień odcinki. Decyzja wykorzystania psów okazała się kluczowa dla sukcesu wyprawy. Zwierzęta spisały się wyśmienicie, poradziły sobie nawet w Górach Transantarktycznych. Na mroźnym, antarktycznym wietrze zatrzepotała norweska flaga.

„…Rankiem 15 grudnia powitał nas przepiękna pogoda, jakby stworzona do zdobycia bieguna. Coś mi się wydaje, że tego dnia szybciej niż zwykle zjedliśmy śniadanie i śpiesznie wyszliśmy z namiotu. Ustawiliśmy się jak zwykle: przewodnik, Hanssen, Wisting, Bjaaland i drugi przewodnik. Koło południa według kół pomiarowych osiągnęliśmy 89 stopni 53’S. Od dziesiątej rano rozpoczęła się lekka bryza od południowego zachodu i niebo przykryło się chmurami, tak że w południe nie można było wykonać pomiarów. Przez warstwę chmur jednak raz po raz przeświecało słońce. Pokrywa śnieżna była nieco inna niż w ciągu ostatnich dni. Chwilami jechało się bardzo dobrze, a chwilami znów śnieg był zdecydowanie zły. Posuwaliśmy się naprzód całkiem automatycznie, tak samo jak zwykle. Mówiło się niewiele, ale tym pilniej pracowały oczy. Szyja Hanssena zrobiła się dwa razy dłuższa; tak ją wyciągał i wykręcał, aby wzrokiem sięgać choć parę milimetrów dalej. Mimo że wypatrywał sobie oczy, nie mógł zobaczyć nic oprócz monotonnej, bezkresnej równiny. Psy zachowywały się spokojnie , widać było, że okolica osi ziemskiej zupełni ich nie interesuje. O trzeciej po południu ze wszystkich sanek zabrzmiało jednocześnie – Stój! – Jak wykazywały nasze koła pomiarowe, stanęliśmy na biegunie. Cel został osiągnięty…”

Historia zdobycia bieguna i słynnej wyprawy Amundsena do dzisiaj inspiruje podróżników. W Oslo powstało nawet muzeum poświęcone słynnemu podróżnikowi i jego ekspedycji. Niektórzy przypisywali organizatorowi przebiegłość ale z perspektywy dzisiejszego spojrzenia jest to raczej doskonale przemyślana i skutecznie opracowana strategia, w której nie pozostawiono miejsca na przypadek, a potencjalne zagrożenia i scenariusze przewidziano w najdrobniejszych szczegółach. Ta śmiała wyprawa, choć zaplanowana z charakterystyczną dla jej szefa drobiazgowością podjęta została w okolicznościach, które niewątpliwie zwiększają zainteresowanie i tworzą legendę wokół zdobycia tej części lądu. Amundsen oficjalnie przygotowując podróż na północ, w sekrecie zaplanował ekspedycję w przeciwnym kierunku. Swój sposób myślenia i strategię opisał w książce, która w 105 rocznicę zakończonej sukcesem wyprawy, może okazać się interesującą lekturą nie tylko dla miłośników ekstremalnych przygód, ale także dla tych, którzy chcą poznać sposób myślenia i zamiary nieprzeciętnej osobowości, jaką niewątpliwie był odkrywca i zdobywca Bieguna Południowego - Roald Amundsen.

Cytaty pochodzą z książki Roalda Amundsen „Zdobycie Bieguna Południowego”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto