Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Reportaż. Zbrodnia doskonała nie istnieje

Redakcja
Ślad palca na guziku, włos, który został w aucie, czy pozostawiony na kurtce zapach. To tylko kilka elementów, które mogą dowieść, że przestępca kłamie.

Zadaniem technika jest zabezpieczyć ślady, badaniem zajmują się eksperci. Ich opinie są nie do podważenia i często okazują się kluczowe do rozwiązania nawet najbardziej zawikłanych spraw.

Jedną z pierwszych osób, które pojawiają się na miejscu przestępstwa jest technik kryminalistyki. W Komendzie Miejskiej Policji w Szczecinie pracuje ich 21. Zastępcą naczelnika Wydziału Techniki Kryminalistycznej jest podkom. Jakub Prüffer. W zawodzie pracuje 13 lat. Wiele lat spędził przy zabezpieczaniu śladów. Wyposażony w kamerę, aparat fotograficzny, rękawiczki i czarną walizkę odnalazł już niejeden ślad przestępstwa. Dziś nadzoruje pracę techników zatrudnionych w szczecińskiej policji.

Podążamy śladem sprawcy

Technik na miejscu przestępstwa musi zwracać uwagę dosłownie na wszystko.

- Kiedy przyjeżdżamy na miejsce, od razu na wejściu oceniamy jakich śladów należy szukać - opowiada podkomisarz Prüffer. - Wszystko zależy od tego, z jakim przestępstwem mamy do czynienia. Mogą to być zabójstwa, włamania, rozboje. Niekiedy współpracujemy z policjantami Wydziału Ruchu Drogowego przy oględzinach miejsc wypadków drogowych.

Włamanie. Technik kryminalistyki najpierw ustala drogę, jaką poruszał się sprawca. Pyta mieszkańców, czy nie zostały przestawione jakieś rzeczy, odtwarza w myślach przebieg zdarzenia.

- Podążamy po śladach sprawcy - tłumaczy. - Jeśli np. sforsował okno lub drzwi, szukamy śladów w miejscu pokonania przeszkody. Opylamy okno specjalnym proszkiem poszukując odcisków palców i ściągamy je na specjalną folię. Bywa, że ślady się na siebie nakładają. Kubek czy szklanka mogą być nośnikiem zarówno śladów palców, śladów biologicznych(np. krwi, śliny) a także śladów zapachowych...

Ślad zapachowy rozpoznawany jest przez specjalnie wyszkolone do tego psy policyjne, które stacjonują przy ul. Wernyhory. Jednak taki ślad trzeba odpowiednio pobrać i zabezpieczyć, aby nie dopuścić do „zanieczyszczenia”obcymi zapachami.

- Tak delikatna materia, jaką jest zapach człowieka, wymaga szczególnego traktowania. Do zabezpieczania używamy specjalistycznych zestawów zawierających jałowe opakowania oraz pochłaniacze wykonane z gazy – wtrąca Prüffer.

Każdy zostawia ślad. Czasem nawet dowód...

Podkom. Jakub Prüffer zabezpieczał ślady z miejsca zabójstwa dziecka w Wielgowie, uczestniczył w oględzinach przy ul. Iwaszkiewicza, gdzie w piwnicy znaleziono martwą kobietę.

- W takich miejscach zabezpiecza się wszystko – dodaje podkomisarz. - Każdy przedmiot, każdy domniemany ślad jest wtedy cenny. Oględziny mogą trwać nawet kilkanaście godzin. I tak może się okazać, że po tygodniu pojawia się coś nowego.

Do tej pracy trzeba mieć ogromną wiedzę i dużą odporność psychiczną. Po kilku latach oglądania efektów zbrodni można mieć dość. To, co widzimy w telewizji, często odbiega od rzeczywistości. Tam wszystko jest sterylne. W prawdziwym życiu bywa, że pracuje się w minus 20 stopniach na dworze, w błocie, brudzie. Warunki bywają bardzo trudne.

- Przestępcy próbują zacierać ślady. Czasem się to udaje, ale wszystkiego wymazać się nie da – dodaje Prüffer. - Doświadczony technik zawsze coś znajdzie. Rzadko zdarza się, jak kiedyś na Międzyodrzu, gdzie sklepowy włamywacz pokaleczył się o szybę i wszędzie zostawił swoje odciski palców oraz krew. Poza tym jeszcze zostawił torbę a w kieszonce swój dowód osobisty. Częściej jednak trzeba wytężyć umysł i szukać śladów. Nawet zgubiona rzęsa, może okazać się kluczowa...

Ekspert ma komputer w głowie

Wchodzimy po schodach budynku przy ul. Małopolskiej. W długim korytarzu po każdej ze stron znajdują się drewniane drzwi z informacją: pracownia daktyloskopii, pracownia mechanoskopii, pracownia badań broni i balistyki, pracownia badań genetycznych... Jest około 10 takich pracowni, każda zajmuje się czym innym, ale efekt prowadzi do tego samego. Wynik podany przez ekspertów ma służyć w sądzie jako dowód. Mijamy osoby w białych kiltach. Na podłodze leżą worki.

- To dowody z zabójstwa – tłumaczy jeden z pracowników – Kurtka, spodnie, każdy dowód w osobnym worku.

W pracowni daktyloskopii czeka Piotr Wiśniewski, ekspert daktyloskopii KWP. To do niego trafiają ślady palców zabezpieczone przez techników. Pan Piotr zajmuje się klasyczną metodą badań i porównuje ślady palców za pomocą lupy.

- Proszek, którym opylany jest ślad to swego rodzaju brud, który wywołuje kontrast z podłożem – tłumaczy pan Piotr. – Bierzemy lupę i porównujemy ślad. Do tego trzeba mieć komputer w głowie, dlatego by zostać ekspertem w laboratorium kryminalistycznym przechodzi się bardzo długie szkolenie.

Ekspertyzy mają ogromne znaczenie dla sądu, są niezbitymi dowodami.

Każdy ślad czeka na właściciela

W pokoju obok eksperci badają ślady palców. Jak przystało na pracownię daktyloskopii, by dostać się do komputera należy zalogować się przy pomocy linii papilarnych. Palec należy przyłożyć do czytnika. Dostęp uzyska tylko osoba uprawniona.

- Wiele śladów jest niezidentyfikowanych, ale czekają na swojego właściciela – mówi Donat Macedoński, ekspert daktyloskopii. - Do porównania śladu system wybiera kandydatów. Typuje ślady, które ewentualnie mogłyby pasować do badanego materiału. Tutaj kończy się rola komputera, resztę przejmuje ekspert.

To nie tak, jak w filmach, że wprowadza się ślad a komputer odnajduje właściciela. W bazie są 3 mln śladów. Kolejne wprowadza się do systemu. Dzięki panu Donatowi jest to proste. Kiedyś karty rejestracyjne wypisywano ręcznie. Program „DON HIT” stworzony przez pana Donata pozwala na szybkie wprowadzenie śladu do bazy wraz z niezbędnym opisem i służy teraz w laboratoriach w wielu miastach Polski. Dzięki temu eksperci mogą pracować online i działać błyskawicznie.

- To olbrzymi postęp, dlatego Szczecin nie ma się czego wstydzić – dodaje Macedoński. - Mamy najlepsze wyniki w kraju z jednego stanowiska i jednej zmiany, jeśli chodzi o "trafienia" śladów.

Lepiej podpisuj się całym nazwiskiem

Daktyloskopia jest jedną z dziedzin, która wskazuje bezpośrednio konkretnego człowieka. Nikt inny nie może zostawić takich samych śladów. Podobnie jest z pismem. Tym zajmuje się pracownia badań dokumentów.

- Sprawy z jakimi się stykamy, to przede wszystkim fałszerstwo umów, weksli, zaświadczeń o zatrudnieniu - opowiada podinsp. Wioleta Kulawik. - Nikt nie ucieknie od wyuczonych nawyków w swoim piśmie. Oczywiście może w jakiś sposób zacierać charakterystyczne cechy, ale wielu nie zdaje sobie sprawy np. z graficznego ułożenia liter.

Jeśli osoba jest uzdolniona plastycznie może starać się przechytrzyć eksperta. - Już tyle lat pracuję w tym zawodzie i wiele razy myślałam, że trafiłam na fałszerstwo doskonałe – dodaje z uśmiechem. – Na próżno. Zawsze znajdzie się jakiś szczegół.

Podstawowym narzędziem pracy pani Wiolety jest mikroskop. Jej bystremu oku nie umknie żaden detal. Choć dokumenty bada 22 lata, to przyznaje, że człowiek uczy się całe życie. Czasem praca udziela się też w codzienności.

- Ostatnio byłam w banku i zwróciłam uwagę pracownikowi, że jego podpis jest niedbały i łatwy do podrobienia – opowiada. – Osoba pracująca w takim miejscu powinna o tym wiedzieć. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że zwykła parafka to za mało. Lepiej podpisywać się całym nazwiskiem. Tam cechy są bardziej dostrzegalne.


od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto