W dniu dzisiejszym grupa ponad 20 osób, na nabrzeżu przed Dworcem Kolejowym , czekała na obiecany rejs lodołamaczem "Kuna" w górę Odry. Minęła godzina 15, a statek się nie pojawił.
Ja również przybyłem tam przed godz. 14, by na pewno dostać się na pokład. Po godz. 15 zrezygnowałem z czekania i udałem się w kierunku Wałów Chrobrego. Za mostem kolejowym zauważyłem, że "Kuna" stoi zacumowana pod topolami przy tym moście.
Przepływała łódź ratownicza. Poprosiłem ratownika, by zorientował się co się dzieje na Kunie. Podpłynął do niej i od kapitana dowiedział się; że: "ze względów formalnych rejsy Kuną dziś i jutro się nie odbędą".
No dobrze, znając nasze biurokratyczne realia, jest to możliwe. Tylko dlaczego duża grupa ludzi musiała czekać tyle czasu i odejść z kwitkiem. Czy nie można było wywiesić kartki z informacją na nabrzeżu. Czy ktoś z załogi Kuny nie mógł podejść te dwieście metrów od statku do oczekujących ludzi i poinformować ich o odwołaniu rejsów. Widocznie Kapitan w myśl zasady: Wy mi utrudniacie, to ja olewam pasażerów.
MR
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?