Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rejs na koniec naszego świata zakończony

Arcana
Arcana
Wyruszyli z Wałów Chrobrego w Szczecinie 31 maja. Przez 63 dni zmagali się z wiatrem i z własnymi słabościami. Udało im się dopłynąć do Reykjaviku i bezpiecznie wrócić do ojczyzny.

Po dwóch miesiącach żeglugi, 31 lipca jacht „Stary” dopłynął do Szczecina. Zakończyła się żeglarska wyprawa śladem Witezia II. Załodze udało sie pokonać Atlantyk, opłynąć Islandię, okrążyć groźny i najdalej wysunięty na północny-zachód cypel Europy HORNBORG, przeciąć Koło Polarne koło wyspy GRIMSEY, gdzie Neptun dokonał Chrztu Polarnego, pokonać fale Morza Bałtyckiego, Północnego, Norweskiego, Oceanu Atlantyckiego, a także trudne i zdradliwe cieśniny Skagerrak i Kategatt, gdzie silne wiatry przysporzyły wielu problemów.



Wyprawa Islandzka dobiegła końca (zdjęcia)


Ta wyjątkowa i symboliczna podróż wiodła śladami legendarnego Witezia II, jachtu, który w 1959 roku jako pierwszy polski statek dopłynął do Reykjaviku. Podołał zadaniu, chociaż nie miał silnika i nie zawinął do żadnego portu. Załoga pod wodzą kpt. Emila Żychiewicza zdobyła Islandię i szczęśliwie dopłynęła do Szczecina. Wyprawa przeszła do historii polskiego żeglarstwa.

Uczniowie poradzili sobie doskonale
Trasa „Starego” podzielona była na sześć etapów, podczas których skład załogi wymieniał się. Pierwsi odważni, czyli siedmioro uczniów technikum morskiego dopłynęło do Thybron w Danii. Dla większości z nich było to pierwsze spotkanie z żeglarstwem.
3. lipca w Reykiawiku żeglarze odsłonili tablicę upamiętniającą rejs sprzed pięćdziesięciu lat. Widnieje na niej napis „Tylko wiatr, marzenia i jacht Witeź II przywiodły tu pierwszych polskich żeglarzy w roku 1959". Podczas jej odsłonięcia byli obecni przedstawiciele islandzkiej Polonii oraz władz.

Młodzi złożyli kwiaty na grobach polskich marynarzy, którzy płynąc na statku Wigry rozbili się o skały w 1942 roku. Załoga "Starego" umieściła także wieniec na falochronie portu HANSTHOLM w Danii, w miejscu tragedii trawlera rybackiego BRDA.

Wielkim wyzwaniem była logistyka ekspedycji: załoga zmieniała się sześciokrotnie, młodzi żeglarze pokonali busami ok 6 tys. km po drogach Szwecji, Danii, Norwegii, dwie grupy poleciały samolotami na Islandię i z Islandii, razem przebyli ok. 2400 km, spali nie tylko na jachcie, ale i w hotelach.

W zamian za te trudy uczestnicy rejsu zobaczyli rezerwat fok bałtyckich na wyspie Anholt, wspinali się w powulkanicznych górach Islandii, koło portu Isafjordur, widzieli wygasłe wulkany Islandii, zaznali gorących kąpieli w wodach geotermicznych Islandii m in. w Błękitnej Lagunie, zwiedzili Reykjavik i pozostałych 28 portów (razem 29), podziwiali bogactwo flory i fauny Skandynawii: wieloryby, grindwale (delfinowate), rzadkie ptaki: wydrzyki, głuptaki, maskonury, fulmary, nóżyki i inne cuda przyrody.

Już we wtorek, 15 września, organizatorzy wyprawy – Komitet Społeczny „Żeglarski Szczecin” zapraszają na wystawę fotograficzną do Sali Świętoborzyców na Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie, gdzie będzie można podziwiać fotograficzną relację z wyprawy szczecińskich żeglarzy.

Rozmowa z Piotrem Owczarskim, koordynatorem wyprawy:

Wyjątkowy, symboliczny rejs jachtu „Stary”, pod dowództwem kapitana Macieja Krzeptowskiego, zakończył się sukcesem. O kulisach, walce młodych żeglarzy i wzruszeniu na mecie opowiada Piotr Owczarski, koordynator wyprawy.

- Stary wrócił, wyprawę można uznać za udaną. Jak pan ocenia to przedsięwzięcie?Wspaniale. Najważniejsze, że wypełniliśmy swój cel. Pokonaliśmy wiele trudności, żeby uczcić rejs Witezia II i dowieźć do Reykjawiku pamiątkową tablicę. Poza tym, chcieliśmy w ten sposób rozpocząć obchody 65-lecia polskiego żeglarstwa w Szczecinie i na Pomorzu Zachodnim. Udało się. To był wyczyn żeglarski. Momentami nie było łatwo.

- Były problemy techniczne?Właściwie większych nie. Raz porwał się żagiel, raz woda zalała rurę wydechową. Obyło się bez większych awarii. Ale to trudna trasa, chwilami musieliśmy się bardzo namęczyć. Ale warto było. Mijaliśmy przepiękne miejsca, widoki często zapierały dech w piersi.

- Oprócz doświadczonych żeglarzy na jachcie płynęła młodzież. Dla większości z nich było to pierwsze spotkanie z otwartym morzem. Jak sobie poradzili?Nadzwyczaj dobrze. Łącznie płynęło 31 uczniów, w sześciu podmiankach. Wszystkich udało nam się zachwycić i zarazić pasją żeglowania. Nie było grymaszenia, obijania się. Zresztą, kapitan wprowadził taki rygor, że nie mieli wyjścia. Jak jesteśmy na statku, to pełnimy służbę i już. Co  cztery godziny zmiana na wachcie, przy sterze. Trzeba było stawiać i ściągać żagle. Nie było czasu na leniuchowanie. Ale była też pora odpoczynku. Zawinęliśmy do 29 portów. Wtedy była przerwa na zwiedzanie. Byliśmy na lagunie, wycieczkach w góry.

- Jak zostaliście przyjęci w Islandii?Bardzo serdecznie. Powitała nas Polonia, konsul, żeglarze. Gratulowali, cieszyli się razem z nami, że wyprawa się udała. Kilku z tych, którzy na nas czekali, pamiętało rejs Witezia II. Na cmentarzu oddalimy hołd marynarzom ze statku Wigry, który rozbił się u wybrzeży Islandii. Nie obyło się bez wzruszeń!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zejście na plażę przy hotelu Neptun w Łebie gotowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto