Reggae samo wychodzi spod palców

- Czym jest dla ciebie Szczecin?
- To bardzo specyficzne miasto. Kiedy wjeżdża się do niego Trasą Zamkową nie sposób nie zwrócić uwagi na Wały Chrobrego czy zamek. Poza tym, to miasto ma cudowne kamienice, brukowane ulice i niesamowity klimat. I przede wszystkim – wszędzie jest blisko. Przez wiele lat mieszkałem w Warszawie i pół roku spędziłem w Paryżu, ale postanowiłem wrócić do Szczecina.

- Co skłoniło cię do powrotu?
- Poczułem, że w tym mieście zaczyna się coś dziać. Przyszedł okres rozwoju i szans na zrobienie czegoś innego, ciekawego. Pomimo chłodu przyszła „wiosenna moc”, dzięki czemu wiele projektów i pomysłów ma szansę na realizację.

- Kiedy zaczęła się twoja przygoda z muzyką?
- Pierwszy koncert zagrałem 17 lutego 1982 roku razem z zespołem działającym w Zespole Szkół Ogrodniczych w Zdrojach. Wcześniej w szkolnej orkiestrze w LO grałem na puzonie. Potem przyszedł czas na poważniejsze działania muzyczne – Kolaborantów, Dum Dum i Hey. W 1999 roku wydaliśmy płytę wspólnie z Indios Bravos.

- Reggae to muzyka, która…
- …Sama wychodzi spod palców, dzięki niej tworzy się pozytywny klimat. Staram się jednak nie zamykać tylko w jednym gatunku muzycznym. Lubię jazz, blues. Do mojej wrażliwości trafia naprawdę bardzo wiele różnych rzeczy.

- Muzycy, z którymi grasz to…
- …Bardzo fajni kumple. Tacy, z którymi można występować na scenie i spędzić kilka godzi w samochodzie jadąc z koncertu na koncert. Tworząc Indios Bravos wiedziałem, że będę potrzebował ludzi, z którymi będę się dobrze czuł. I cieszę się, że udało mi się takich znaleźć.

- Jak czujecie się grając w Szczecinie?
- Publiczność, która przychodzi na nasze koncerty wie czego chce. Przychodzą nie tylko po to, żeby poskakać, ale także by posłuchać tego, co mamy do powiedzenia w naszych tekstach, utożsamić się z nimi. Ale niestety, musieliśmy przyzwyczaić się do tego, że pierwsze rzędy zawsze są wypełnione przez kobiety, które przyszły na koncert specjalnie dla Gutka (wokalista zespołu).