Stowarzyszenie „Szczecinianie dla siebie” w ciągu dwóch miesięcy zebrało około 38 tys. podpisów. Wymagane było 10 % uprawnionych do głosowania szczecinian, czyli około 32 tys.
Członkowie stowarzyszenia liczyli się z tym, że część głosów może okazać się nieważna z powodów formalnych, ale mieli sporą nadwyżkę, więc spokojnie czekali na ogłoszenie terminu referendum. Okazało się, że tylko 27 tys. głosów było ważnych.
Część z nich odrzucono, ponieważ osoby, które je złożyły, nie figurują w spisie wyborców Szczecina. Przy innych podane są niepełne dane osób składających podpisy. Na przykład brak numeru mieszkania.
- Wygląda na to, że połowa mieszkańców mogłaby się pomylić przy wpisywaniu swoich danych, a druga połowa nie ma uprawnień wyborczych – mówi Witold Witkowski ze stowarzyszenia. – Źle się dzieje, że miasto jest sędzią we własnej sprawie, bo to oni liczyli te głosy. Jutro spotkamy się z prawnikami i zobaczymy czy da się uratować to referendum.
O tym czy referendum się odbędzie czy nie zdecyduje rada miasta 16 czerwca podczas sesji.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?