Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Reenacting - hobby dla najtwardszych z historią w tle. Palą nawet papierosy z epoki

Redakcja MM
Redakcja MM
– Rekonstrukcja polega na odtwarzaniu historii. Nie tylko bawimy się w przebieranie w mundury, ale też wertujemy dokumenty, stare fotki, piszemy artykuły i książki. Dotykamy historii takiej, jaka była naprawdę – mówi Jacek Dziedziela, rekonstruktor.
– Rekonstrukcja polega na odtwarzaniu historii. Nie tylko bawimy się w przebieranie w mundury, ale też wertujemy dokumenty, stare fotki, piszemy artykuły i książki. Dotykamy historii takiej, jaka była naprawdę – mówi Jacek Dziedziela, rekonstruktor. Marcin Bielecki
Reenacting to wspaniałe hobby, pasjonaci bawią się w odtwarzanie historii. Dla nich to sposób na życie.

Inscenizacje bitew nie są niczym nowym w Europie Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych. Tam już od kilkudziesięciu lat odbywają się podobne widowiska, w których uczestniczą setki miłośników historii. Ich pokazom chętnie przyglądają się widzowie. Hobbyści podkreślają, że reenacting jest formą działalności historycznej, a nie manifestacji jakiegokolwiek światopoglądu. Nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek ugrupowaniem politycznym lub ruchem społecznym. Jest to na tyle popularne hobby, że pasjonaci występują w filmach. Tak było m.in. w filmie „Gettysburg'' opowiadającym o największej bitwie wojny secesyjnej.

„Zakręceni” wielbiciele historii

Sami hobbyści mówią o sobie, że są trochę nienormalni. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Aby być prawdziwym reenactorem nie wystarczy założyć mundur i biegać z karabinem. Trzeba coś więcej. Na pewno należy znać dobrze okres, który się odtwarza. Wstydem jest sytuacja, gdy rekonstruktor nie wie, co ma na sobie. A takie sytuacje zdarzają się.

– Kiedyś byłem świadkiem sytuacji, gdy ktoś na pytanie, do czego służą kabury odpowiedział: do noszenia whisky! – wspomina Jacek Dziedziela, szef grupy rekonstrukcji historycznych. – To karygodne. Dlatego wyróżniamy również zwykłych przebieraczy. Oni szkodzą branży. Ci ludzie to modersi. My żyjemy życiem codziennym żołnierza. Dlatego nieraz kontaktujemy się z kombatantami i ich rodzinami. Chcemy poznać wszystko, nawet to, o czym myśleli. Rekonstrukcja polega na odtwarzaniu historii. Nie tylko bawimy się w przebieranie w mundury, ale też wertujemy dokumenty, stare fotki, piszemy artykuły i książki. Dotykamy historii takiej, jaka była naprawdę. Nawet smakujemy papierosy z epoki!

Pasją, jak się okazuje, można „zarazić'' się łatwo. Wystarczy obejrzenie filmu. Tak było w wypadku Jacka Dziedzieli, który w 1978 roku obejrzał „O jeden most za daleko''. Fascynacja spowodowała, że zainteresował się historią bitwy. W 1992 roku po raz pierwszy pojechał do Arnhem. W Holandii znalazł kolejnych zapaleńców, podobnych jemu. Później jeszcze pięciokrotnie je odwiedzał, teraz we wrześniu ma zamiar pojechać po raz kolejny. Wraz z nim dwudziestoosobowa grupa rekonstruktorów. Do kraju tulipanów potrafi przyjechać nawet 400 hobbystów. Jednak nie ma wówczas rekonstrukcji.

– Jeździmy w miejsca walk, składamy kwiaty i palimy znicze, jedynie haubice strzelają – wyjaśnia pasjonat.

Tu spotykają się z innymi przedstawicielami międzynarodowego stowarzyszenia „Airborne Battle Wheels Oosterbeek'', która skupia wszystkie grupy odtwarzające bitwę pod Arnhem.

Tak, jak w rzeczywistości

Co wchodzi w skład wyposażenia? Osoba odtwarzająca polskiego spadochroniarza, musi się zaopatrzyć w Battle Dress (brytyjski mundur polowy koloru produkowany z wełnianego sukna koloru khaki, koszulę, krawat, emblematy, beret, spinacze, buty). Ale to nie wszystko, konieczny jest Denison Smock (bluza maskują- Hobby dla najtwardszych z historią w tle - grupy rekonstrukcyjne odtwarzają wydarzenia z przeszłości Palą nawet papierosy z epoki Fot. Marcin Bielecki Rekonstruktorzy dbają o najmniejsze szczegóły, nawet o maszynę do pisania z epoki i czekoladę z wojskowych racji żywnościowych. ca), webbing (kamizelka taktyczna lub pas nośny zwany potocznie „szelkami"), pas, ładownice, szelki, łopatko-kopaczka, manierka, hełm, siatka pod szyję, bandolier, togllerope (linka transportowa), lornetka, mapnik, nosze, opaska, opatrunki, magazynki w ładownicach. Według najskromniejszych szacunków trzeba na to wydać około 5 tysięcy złotych. Do tego dochodzi broń, za kopię Brena trzeba zapłacić 3 tys., złotych, Sten to wydatek rzędu 500 zł, a za Lee-Enfielda (brytyjski karabin powtarzalny, różne wersje tego karabinu były podstawową bronią żołnierzy brytyjskich od 1895 do 1955 roku) trzeba zapłacić 1200 zł.

Przedstawiciele grup rekonstrukcji historycznej dbają także o szczegóły, stąd można znaleźć w ich ekwipunku menażki a nawet elementy osobistego wyposażenia.

Pasjonaci zaopatrują się w różny sposób. Najczęściej są to giełdy staroci, często tez przeglądają oferty w internecie. W Polsce rozwijają się też firmy, które produkują wyposażenie w oparciu o wojenne wzory. Inaczej jest ze strzelającymi replikami broni. Polskie prawo jest bardzo restrykcyjne pod tym względem. Pasjonaci nie mogą używać podczas inscenizacji strzelających karabinów.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Danuta Stenka jest za stara do roli?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto