Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przyjaciółki na całe życie

tkrawczyk
tkrawczyk
Grają, śpiewają, prowadzą szkołę muzyczną. Już drugie pokolenie Przyborowskich, przekazuje innym swoją wiedzę muzyczną.

 

Bożena i Czesław poznali się dzięki muzyce.

– Moja żona była nauczycielką muzyki w szkole, w której uczyła się córka siostry – opowiada senior rodu, Czesław Przyborowski. – Pracowaliśmy razem i tak się wszystko zaczęło. Na świat przyszli Wojciech i Katarzyna, którzy od małego uczyli się muzyki. Przesiąknięta dźwiękami atmosfera w domu sprawiła, że dzieci poszły w ślady rodziców, ukończyły szkoły muzyczne i zaczęły uczyć muzyki.

Pan Czesław zaczął grać w wieku 13 lat. Był uczniem muzycznej szkoły średniej i pracował w lokalach rozrywkowych.

– To były lata 60. Do szkoły muzycznej trafili ludzie jeszcze z powojennego pokolenia. Przyjmowali osoby do 45 roku życia, teraz tylko do 16. Wszyscy wówczas gdzieś pracowali, takie były czasy. Uczyli w ogniskach muzycznych lub w grali w lokalach gastronomicznych. Ja też tak robiłem. Do dzisiaj lubię muzykę rozrywkową.

Pani Bożenna uczyła się grać na akordeonie.

– Tata załatwił mi prywatnego nauczyciela, który przychodził do mnie do domu – opowiada. – Na egzaminy do szkoły muzycznej poszłam sama i nikomu o tym nie powiedziałam. Dopiero gdy zdałam egzaminy, to się pochwaliłam.

Mali Przyborowscy mieli łatwiej. Od najmłodszych lat obserwowali środowisko muzyków. Dzieci doskonale znały wszystkie zalety i wady tego zawodu.

Katarzyna chciała zostać aktorką, ale mama uważa, że to niepewny zawód. Szkoła muzyczna miała ukierunkować ją zawodowo. Posłuchała mamy i dziś nie żałuje. Specjalizuje się w śpiewie solowym. Jej uczennice właśnie nagrywają płytę demo. To kolejny powód do radości.

– Nie wyobrażam sobie innej pracy – mówi Katarzyna. – Mam ścisły kontakt z uczniami i patrzę jak się rozwijają muzycznie. To ogromna satysfakcja.

Wojciech został nie tylko muzykiem, ale także lektorem języka angielskiego, którego uczy w rodzimej firmie. Uczy również gry na gitarze.

Bożenna i Czesław przez większość życia pracowali jako nauczyciele muzyki w szkołach i ogniskach muzycznych. Czesław Przyborowski przez wiele lat był dyrektorem ognisk muzycznych na Prawobrzeżu. W 1997 roku założyli własną szkołę. Na początku wynajmowali pomieszczenia w dwóch szkołach na Słonecznym. Od dwóch lat mają własną siedzibę przy ulicy Rydla.

– Chcieliśmy, żeby nasza szkoła była wszechstronna, dlatego wprowadziliśmy oprócz klasycznego programu szkoły muzycznej, także program dowolny, bardziej rozrywkowy – mówi pani Bożenna. – Mamy też lekcje plastyczne i języków obcych. Uczniowie mają od 4 do 55 lat. Zdarzają się tacy, którzy przychodzą grać razem z rodzicami.

– Zmieniło się podejście rodziców do uczenia dzieci – tłumaczy pani Bożena. – Kiedyś dzieci wysyłało się na lekcje muzyki z myślą, że będą wykonywać ten zawód. Teraz chodzi bardziej o przyjemność i rozwój intelektualny dziecka. Wiadomo, że przedmioty artystyczne rozwijają wyobraźnię i wrażliwość.

– Najciekawsze jest to, że w zawodzie zostają ci mniej zdolni uczniowie – dodaje pan Czesław. – Oni ciężko pracują i mają satysfakcję z tego, że im się udało. Ci zdolniejsi są bardziej wszechstronni i zostają prawnikami albo lekarzami.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto