Ponad miesiąc temu mieszkaniec Ostródy poczęstował się muchomorem. Kiedy zaczął go boleć brzuch, pojawiły się zaniki świadomości zaczął się domyślać, że to właśnie ostatnia kolacja mogła być przyczyną takich objawów. Po dokładnym badaniu w laboratorium okazało się, że pan Zbigniew zjadł muchomora sromotnikowego. O sprawie pisał "Głos".
Najpierw pacjent trafił do szpitala w Poznaniu, gdzie pomóc miało płukanie wątroby z trucizny. Niestety dla pana Zbyszka przeszczep okazał się jedyną szansą na przeżycie. Trafił do szczecińskiego szpitala przy ul. Arkońskiej. Już wtedy jego stan był bardzo ciężki, dlatego został zakwalifikowany do natychmiastowego przeszczepu.
Chorzy czekają na nowe narządy często nawet kilka lat. Do tego, żeby narząd został przeszczepiony potrzeba nie tylko zgodności grupy krwi, ważne są także inne czynniki, które dodatkowo utrudniają znalezienie odpowiedniego dawcy. Tymczasem dla pana Zbyszka wątroba znalazła się niemalże natychmiast. Przeszczep zakończył się szczęśliwie.
- Dzięki dawcy, który umarł, ja żyję - powiedział Zbigniew Ługiewicz dziennikarzowi Głosu – Dziennika Pomorza Zachodniego. - Wspaniały zespół specjalistów pod kierownictwem pana ordynatora Macieja Wójcickiego dokonał wielkiej rzeczy, za co wszystkim dziękuję z całego serca. To naprawdę złote ręce lekarzy sprawiły, że mogę się cieszyć życiem. Cała moja rodzina modliła się za pomyślną operację. Udało się.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
