Pan Stanisław robi zakupy w Biedronce od początku istnienia supermarketu.
- Tam jest dość tanio, staram się polować na promocje – mówi Stanisław Hitnarowicz. – Cześć zakupów robię w innych sklepach, a tu kupuję tylko to, co jest najtańsze.
Na zakupy nasz Czytelnik nie ma jednak zbyt dużo czasu – ma chorą mamę i brata, którymi trzeba się opiekować. W zeszłą sobotę na zakupy wybrał się z samego rana. Później było dużo do zrobienia.
- Niestety tego dnia nie było żadnych interesujących promocji, więc wyszedłem bez zakupów. Przecież nie mam obowiązku nic kupować. Kiedy tylko wyszedłem ze sklepu, podbiegły do mnie i zatrzymały mnie dwie kasjerki i kierowniczka sklepu.
Twierdziły, że coś ukradłem, a miałem przy sobie zakupy, które zrobiłem wcześniej. Nie dałem się przeszukać, bo znam swoje prawa.
Pracownicy sklepu wezwali więc policję. Na funkcjonariuszy przyszło czekać godzinę. Kiedy policjanci się zjawili, sprawa się wyjaśniła, ponieważ pan Stanisław miał wszystkie rachunki za poprzednie zakupy.
- Taki wstyd – żali się pan Hitnarowicz. – Drwili ze mnie, żartowali, było mi bardzo przykro. Do tego ludzie patrzyli, widzieli, że przyjeżdża radiowóz, a ja mieszkam w okolicy. Co teraz sobie o mnie pomyślą? Po wszystkim musiałem poprosić, żeby wypuścili mnie tylnym wyjściem, czułem się zażenowany.
Pracownice sklepu mówiły, że nawet 70-letni kobiety kradną. Ale czy to powód, żeby każdego traktować jak potencjalnego złodzieja? Na koniec tylko policjanci zażartowali, że to przecież musi być miłe, kiedy za mężczyzną biegnie tyle kobiet. Za naszym pośrednictwem wieść o sobotnim zdarzeniu dotarła do władz koncernu.
- Chciałbym w imieniu firmy złożyć przeprosiny za niestosowność zachowania personelu naszego sklepu – mówi Paweł Tymiński, rzecznik JMD, czyli właściciela sklepów „Biedronka”. - Jednocześnie chciałbym dodać, iż kierownik rejonu przeprowadził z pracownikami rozmowę ostrzegawczą i pouczył ich o konieczności właściwego zachowania w stosunku do klientów. Nie jest i nie było intencją personelu sklepu nikogo obrażać. Cała sytuacja była nieporozumieniem i wynikała z fałszywego sygnału, który personel otrzymał od innego z klientów tego sklepu, robiącego zakupy w pobliżu. Jednocześnie mam nadzieję, że całe to zdarzenie nie wpłynie niekorzystnie na przyzwyczajenia klienta, który nadal będzie robił zakupy w naszym sklepie.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?