MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Przemoc w Szczecinie... Smutna ciekawostka

GJ
GJ
Napisał do nas jeden z naszych Czytelników. Opisał bulwersujące zdarzenie, którego był świadkiem.

Tytułem wstępu chciałbym podkreślić, iż jestem jeszcze stosunkowo młodym człowiekiem, mam 25 lat, pracuję oraz mieszkam w Szczecinie, więc jestem przyzwyczajony do tego iż nasz piękny Szczecin jest miastem o bardzo wysokim wskaźniku przestępczości oraz powiedzmy sobie szczerze - bardzo brutalnym miastem.

Aczkolwiek to nie jest dla mnie problem, gdyż przez tyle lat akceptuję to w pełni, ponieważ trzeba w życiu dawać sobie radę, więc marudzenie i tak niczego nie zmieni. Omijając konfliktowe sytuacje, np. podróżując w nocy taksówką, można w zasadzie żyć spokojnie.

W przeciągu ostatnich kilkunastu miesięcy widziałem wiele i o wielu sytuacjach słyszałem. Przemoc na Śródmieściu, w lokalach itd. Od pewnego czasu przestałem również udzielać się w konfliktowych sytuacjach, co równa się z tym iż musiałem ograniczyć nocne wycieczki i clubbing (pseudo). Zacząłem popadać nawet w lekką psychozę - za dużo rzeczy jest do stracenia (zdrowie, sprawność) ze względu na oddziaływanie ludzi, którzy niestety nie mają zbyt wiele do stracenia. Generalnie to są tylko moje dywagacje oraz ocena środowiska, pewnej grypy naszej społeczności.
Nie o tym docelowo chciałem się z Wami podzielić...

"Dziadek" totalnie niegroźny
Dzisiaj w nocy z kolegą wybraliśmy się do pewnego znanego szczecińskiego lokalu uznawanego ogólnie za alternatywny i dosyć spokojny. Niestety, sytuacja która miała miejsce przed lokalem oraz którą miałem "szczęscie" zaobserwować bardzo mnie zasmuciła. Otóż pod lokalem zaczął się kręcić starszy człowiek, ok. 60-letni, który był podchmielony, ale totalnie niegroźny. Aczkolwiek zaczepiał ludzi przed wejściem do lokalu, ale "na wesoło", ludzie częstowali go tytoniem. Po chwili zaczął wchodzić do lokalu, oczywiście był z niego wyprowadzany kulturalnie i bez przemocy. Sytuacja powtórzyła się kilkukrotnie.

Pracownicy ochrony lokalu nie mają oczywiście prawa używać siły tym bardziej jeżeli ktoś znajduje się przed lokalem, a tam właśnie (przed drzwiami, wejściem) stał sobie - nazywajmy go "dziadek". Ochrona lokalu wezwała firmę "ochroniarską"...

Zaciśniętą pięścią "rozmawiał" z "dziadkiem"
Po kilku minutach podjechał "mały biały samochodzik" z którego wysiadło kilku mężczyzn, powiedzmy otwarcie - ponad "100 kilowych". I teraz pojawia się pytanie: jak daleko może posunąć się pracownik firmy "ochroniarskiej"? Z tego co ja się orientuję (może się mylę?) jest takim samym człowiekiem jak ja czy Ty - nie jest sędzią, policjantem, nie może samodzielnie wyznaczać kary i przeprowadzać egzekucji.

Jeden z mężczyzn podszedł do "dziadka", po chwili mało konstruktywnej rozmowy pracownik ochrony, najpierw otwartą dłonią a następnie zaciśniętą pięścią "rozmawiał" z "dziadkiem" odciskając argumenty na twarzy starszego człowieka. Według mnie jeżeli chciał wykazać się siłą wystarczyło wykręcić rękę, odprowadzić za róg, powiedzieć kilka cieplejszych słów oraz kopem w dupę oddelegować "dziadka" do domu. Zapewne zrozumiałby aluzję. Niepotrzebne było "punktowanie", w sumie bezbronnego starszego człowieka w okularach (!!!!!).

Gdzie jest granica? Starszy człowiek mógłby być ojcem "ochroniarza - napastnika". Zrozumiałbym tego typu interwencję jeżeli problemy robiłby ktoś postury pracowników ochrony, ale starszy człowiek???

Ruszyłbym niebo, ziemię i piekło
Mój ojciec ma 58 lat, jest przykładnym obywatelem, nie spożywa alkoholu. Po godzinie 19-tej z domu wychodzi jedynie podlać trawę, ale niestety życie jest przewrotne i gdyby znalazł się kiedyś w sytuacji kryzysowej w mieście, albo gdyby przez np. (odpukać!) życiowy zakręt miał spotkanie z taką firmą ochroniarską i tak by go potraktowali, to ruszyłbym niebo, ziemię i piekło żeby zniszczyć takich "twardzieli"...

Rodzi się wniosek. Widziałem taką sytuację - budzi to we mnie złość oraz chęć zemsty, a uważam się za człowieka dojrzałego i w miarę normalnego i wiem z nabytym przeze mnie doświadczeniem życiowym nigdy (jeżeli nie będę musiał) nie pobiję... Widzą takie sytuacje młodsi ludzie, z patologicznych rodzin, rodzi się w nich chęć zemsty i odreagowania - ale nie pobiją przecież pracowników ochrony, więc gdzie odreagują frustrację? Na ulicy... Na przypadkowych osobach...

Z góry przepraszam za błędy stylistyczne oraz ortograficzne - praca biurowa przy komputerze oraz studenckie olewactwo bardzo wpłynęło na regres moich umiejętności.
Nie ukrywam - chciałbym, aby ktoś przeczytał ten list i może chociaż odpowiedział mi na postawione w nim pytania. Nie jest to list donosicielski, dlatego nie mam zamiaru podawać nazwy lokalu ani nazwy firmy ochroniarskiej. Nie da się już zmienić takiego świata, ale można pokusić się o konstruktywną refleksję.

Z poważaniem
KKJR


śródtytuły od redakcji

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto