Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przecież wcale nie krzyczała

Marcin Niedziółka
Marcin Niedziółka
Nikt nic nie wiedział, nie domyślał się, nie podejrzewał. Teraz, kiedy sprawa wyszła na jaw, zadają sobie jedno pytanie: - Jak ona to wszystko wytrzymała?

- Znałeś tego gnoja, co się nad żoną znęcał? No tutaj u nas – zagadnięci przez nas bywalcy pobliskiego baru szybko wymieniają między sobą informacje, potwierdzają co bardziej wątpliwe pogłoski.

- Mówili, że był kelnerem, ale naprawdę na poczcie robił, listonoszem był – prostują.

- To jej brat a nie jego zawiadomił policję – tłumaczy ktoś inny.
Informacji jest dużo, ale nikt do końca nie zna ich źródła. Ktoś przeczytał w gazecie, ktoś inny widział policję.

- Ja tylko powtarzam, co ludzie mówią – mówi jedna z sąsiadek.

A mówią najchętniej o tym, co sąsiad robił żonie. Że ją bił, głodził, wywoził nad jezioro i trzymał na mrozie bez ubrania, przywiązywał do żyrandola, w końcu zamykał w piwnicy.

- W naszej piwnicy? – pada pytanie. – I nic nie krzyczała?

Do kościoła chodzili
W piwnicy kamienicy przy ul. Powstańców Wielkopolskich Reginę G. znaleźli policjanci. Zaalarmował ich krewny kobiety. W czasie przesłuchania okazało się, że jej gehenna trwała szesnaście lat.

- Biedna kobieta – komentuje sąsiadka. – Jak ona to wytrzymała? Ja bym nie wytrzymała.

Ewa Kramarz, psychiatra:

- Są kobiety, które znoszą takie traktowanie latami, bo myślą, że po prostu tak być musi. Bo boją się odejść, bo same nie dadzą sobie rady, bo co powie rodzina i znajomi jak zostawi męża, bo lepszy taki mąż niż żaden. Z pewnością na początku się buntowała, potem była zdziwiona, że coś takiego jej się przytrafiło, w końcu dopadła ją rezygnacja. Nie miała siły przeciwstawić się temu.

Małżeństwo G., choć w kamienicy mieszkało co najmniej od kilkunastu lat, nie było bliżej znane. Ona cicha, grzeczna, czasem zamyślona, normalna. On elegancki, wyprostowany chodził, ale dzień dobry nie powiedział.

- Ale że coś takiego tam się działo, to nikt by nie pomyślał – tłumaczą swoją niewiedzę sąsiedzi. – Przecież oni co niedziela z dziećmi do kościoła chodzili! A potem w domu takie coś? To nawet ci, którzy z nimi drzwi w drzwi mieszkali nic nie wiedzieli.

Z nikim się nie zadawał
Z perspektywy czasu jednak, bogatsi o dzisiejszą wiedzę, mieszkańcy zaczynają sobie przypominać pewne niepokojące symptomy.

- Rzeczywiście szczuplutka taka…

- I smutna czasem chodziła.

- I z nikim nie rozmawiała, bo jej zabraniał.

Sam pan G. też nie miał wśród lokatorów kamienicy dobrych znajomych.

- Taki, elegancik, panosik był – wspomina sąsiadka. – I taki elegancki samochód miał. Często go mył pod oknem albo na parkingu. Ale z nikim się nie zadawał. I nikt by nie pomyślał, że może takie rzeczy robić.

Również w zakładzie pracy nikt nie podejrzewał, że w rodzinie G. może dziać się coś złego. Ale rozmawiać nikt nie chce. Bo o czym?

- Normalni ludzie, normalna rodzina – słyszymy.

Ewa Kramarz:

- Ludzie znakomicie potrafią odgrywać różne role. On w domu był brutalem ale na zewnątrz, choć trzymał ludzi trochę na dystans, był miły i uprzejmy. Razem wyglądali na zgodne małżeństwo. Ona była po prostu przyzwyczajona do tego, że nie mówi się o tym, co dzieje się w domu. Mogła myśleć, że inne kobiety też to przeżywają. A jeśli nie, to dlatego że są lepsze, mądrzejsze, ładniejsze od niej. A ona sama po prostu na takie traktowanie zasługuje.

Paraliżujący strach
Katarzyna Legan, policjantka:

- Ofiara odczuwała przed swoim mężem wręcz paraliżujący strach. Dlatego nie zgłaszała tego na policję.

Z policyjnego doświadczenia wynika jednak, że nawet jeśli kobieta wezwie pomoc, potem często się wycofuje, czy to pod presją męża, czy to w obawie o własną przyszłość. Ofiary nie chcą zeznawać, odwołują, to co powiedziały wcześniej.

Tym razem tak nie było. Pan G. trafił na trzy miesiące do aresztu. Teraz w kamienicy wszyscy oczekują sprawiedliwej kary dla oprawcy.

- Powinni go zamknąć w takim samym lochu, jak on ją i też mu jedzenie wydzielać – mówią zgodnie kobiety.

- I niechby mu w tym więzieniu dali porządnie popalić – dodają mężczyźni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto