Pracownicy opery nie chcą Kunca

Załoga opery protestuje w dwóch sprawach.

- Przeciw połączeniu opery z filharmonią, w wyniku czego wielu z nas może stracić pracę, jesteśmy także przeciwni powrotowi Warcisława Kunca, którego kilka lat temu oskarżyliśmy o mobbing - powiedzieli dziennikarce "Głosu" pracownicy Opery na Zamku, którzy poprosili o zachowanie anonimowości.

Swój protest są gotowi zakończyć strajkiem. Swoje stanowisko argumentują tym, że są bardzo zadowoleni z Marka Sztarka, a na spektakle brakuje biletów dla wszystkich chętnych. Jako sukces dyrektora wymieniają m.in. organizację prestiżowego koncertu w Stoczni Szczecińskiej i współpracę z Krzysztofem Pendereckim oraz jego żoną.

Marek Sztark wygrał w 2005 konkurs, który został ogłoszony po odwołaniu Warcisława Kunca za złe gospodarowanie finansami oraz za złą współpracę z pracownikami Opery.

Dziś obecny dyrektor opery został zmuszony do złożenia dymisji, ponieważ nowe władze województwa mają inną wizje rozwoju opery. W prasie pojawiły się m.in. informację o tym, że zarząd województwa chce połączyć filharmonię z operą.

- Bogna Bartkiewicz, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego zdementowała plotki w rozmowie z dziennikarką "Głosu". - Żeby do niego doszło, musiałby na to wyrazić zgodę Urząd Miejski, któremu filharmonia podlega. Nic takiego się nie wydarzyło – wyjaśniała.

Dyrektor opery pytany o różnice w wizji rozwoju opery jego i marszałka mówił Głosowi, że dowiedział się tylko, że takie różnice są, nic od władz województwa się nie dowiedział.

- Wicemarszałek Witold Jabłoński podczas piątkowej rozmowy ze mną wspomniał o różnicy wizji opery - mojej i urzędu marszałkowskiego. Co miałem w tej sytuacji zrobić? Tylko podać się do dymisji. Zrobiłem to w poniedziałek rano - wyjaśniał Marek Sztark.

Dziś o godz. 12 odbędzie się konferencja prasowa pracowników. Dziś również Norbert Obrycki, marszałek województwa, ma rozpatrzyć dymisję dyrektora opery.