"Porządki" w SCR

Część z kamienic w Śródmieściu Szczecina jest zarządzana przez Szczecińskie Centrum Renowacyjne, o którym nieraz już było głośno na łamach prasy (to właśnie SCR chce likwidacji Szkoły Podstawowej nr 54 przy Obrońców Stalingradu).

SCR działa w Szczecinie od roku 1999 i niestety do tej pory nie wywiązało się z obietnic, które już wielokrotnie składano mieszkańcom zarządzanych przez spółkę kwartałów. Ludzie, którzy tam mieszkają od kilku lat są sukcesywnie zwodzeni, co do terminu przeprowadzki do nowych mieszkań, które im Szczecińskie Centrum Renowacyjne obiecywało.

Szczecin jako miasto leżące przy samej granicy powinien świecić przykładem i rozwijać się jak dawniej. Niestety, turyści którzy zwiedzają nasze miasto często są narażeni w samym centrum miasta na nader przykre widoki. Nie należy przecież do przyjemności spacer, podczas którego co chwila natykamy się na dowody tego jak nasze władze nie są w stanie zadbać o należyty stan miasta.

SCR zarządza między innymi odcinkiem ulicy Śląskiej od Jagiellońskiej do Obrońców Stalingradu w tak zwanych „Kwartałach Norweskich”. Gdy wejdziemy do którejś z okolicznych bram możemy się spodziewać tylko najgorszych rzeczy. Na chwilę obecną ten fragment miasta jest naprawdę złym świadectwem dla SCR oraz władz Miejskich.

Mieszkańcy kamienic przy ulicy Śląskiej często są zmuszeni do wzywania policji celem uspokojenia okolicznych wyznawców Bachusa, którzy raczą się w bramie przeróżnymi trunkami mniej lub bardziej szlachetnymi (czytaj tanie wina i tym podobne wynalazki), a później umilają życie mieszkańców kamienicy chóralnymi śpiewami i stekami przekleństw.
Takie imprezy ciągną się nieraz do późnych godzin nocnych, co nie jest przyjemne dla osób tam mieszkających, szczególnie dla tych, którzy muszą rano wstać i udać się do pracy.

Niestety policja, która jest wzywana przez zdesperowanych mieszkańców, nie zawsze potrafi sobie z tym problemem poradzić. Często mimo obietnicy interwencji stróże prawa nie pojawiają się w ogóle lub przejeżdżają obok bramy i jadą dalej.

Standardem jest sytuacja, gdy mieszkańcy kamienic przy ulicy Śląskiej wychodzą rano z mieszkania na klatkę schodową i napotykają niespodziewanie na śpiących w oparach alkoholu gości nocnej imprezy, która się niedawno zakończyła w bramie.

Nie jest to miłe, jeśli pod drzwiami własnego mieszkania spotykamy gościa, który leży we własnych produktach przemiany materii z głową ułożoną wygodnie na naszej wycieraczce pod drzwiami.

Kamienica swoim wyglądem i smrodem snującym się po podwórku potrafi odstraszyć każdego gościa, który właśnie udaje się do znajomych w odwiedziny. Ostatnio niestety niemiłe zapachy są tam normą, ponieważ ktoś z SCR nie pomyślał i kazał zaspawać drzwi prowadzące na podwórka, dzięki czemu okoliczni pijacy załatwiają swoje potrzeby wprost w bramie.

Dodatkową zmorą dla mieszkańców są mieszkania, z których zostali wysiedleni lokatorzy. Teoretycznie mieszkania te powinny być solidnie zamknięte i zabezpieczone przez SCR, ale niestety w praktyce zamknięcie mieszkania poprzez wbicie kilku gwoździ we framugę drzwi jest niewystarczające i mieszkania te są wykorzystywane na meliny pijackie. Nie trzeba mieć zbyt wybujałej fantazji żeby wyobrazić sobie, co może się stać, jeśli ktoś zaprószy ogień w mieszkaniu, w którym odcięta jest woda a nietrzeźwi imprezowicze nie będą w stanie nic zrobić aby zapobiec tragedii.

Pozostaje nam mieć jedynie nadzieję, iż wreszcie ktoś odpowiedzialny zamiast rzucania gołosłownych obietnic na wiatr zrobi coś w praktyce celem rozwiązania tej sytuacji.