Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomóżmy małej Kasi. Akcja zbierania nakrętek dla Ingi z Przęsocina odniosła sukces. Teraz czas pomóc kolejnej dziewczynce

OPRAC.:
Łukasz Czerwiński
Łukasz Czerwiński
Kasia Maziarz
Kasia Maziarz Komunikat ZUK
Akcja zbierania nakrętek dla małej Ingi okazała się dużym sukcesem, więc Zakład Usług Komunalnych postanowił kontynuować zbiórkę, żeby pomóc kolejnym potrzebującym. Tym razem nakrętki zostaną przekazane dla kilkuletniej Kasi, która jako jedyna w Polsce zmaga się z mutacją w genie GNB1.

Niemal 2,5 tony nakrętek przekazali mieszkańcy Szczecina, żeby pomóc w zbiórce dla małej Ingi.

– Zbiórka zakończona, ale wciąż prosimy o nakrętki – mówi dyrektor ZUK Tomasz Wawrzyńczak. – Chcemy teraz pomóc kilkuletniej Kasi.

Początkowo akcja miała być kontynuacją wydarzenia „Liść dębu”, w ramach którego mieszkańcy, w zamian za przyniesione nakrętki, otrzymywali piękną sadzonkę dębu. Akcja przyniosła nadspodziewane efekty i zbiórka szybko rozszerzyła się z leśniczówki także na pozostałe ekoporty. Zbiórka miała aspekt nie tylko ekologiczny, ale także edukacyjny, gdyż aktywnie włączyły się w nią szkoły, a dzieci brały udział w zajęciach edukacyjnych podczas odwiedzin w ekoportach i lasach miejskich. Przede wszystkim okazała się wsparciem finansowym dla potrzebującej Ingi.

O POWODZENIU AKCJI PRZECZYTAJ TUTAJ:

Kasia jest jedyna w Polsce

- Skoro możemy pomóc to zawsze jesteśmy do dyspozycji mieszkańców – mówi Tomasz Wawrzyńczak – Zdecydowaliśmy, że cyklicznie będziemy organizowali podobne zbiórki na inne osoby. Pieniądze będą trafiały na ich konta i z pewnością pomogą w leczeniu. My będziemy mieli czystsze miasto, chore i potrzebujące osoby środki na leczenie. Rzeczywiście dostarczy nam to sporo pracy, ale nie to się liczy. Zdrowie mieszkańców jest najważniejsze.

Tym razem zbiórka nakrętek zostanie przeznaczona na pomoc w leczeniu chorej Kasi Maziarz. Dziewczynka jest jedynym dzieckiem w Polsce z mutacją w genie GNB1. Choć lekarze mówili, że z Kasią nie będzie kontaktu, to dzięki rewolucyjnej terapii zaczyna się komunikować. Rehabilitacja daje efekty, lecz jest kosztowna, a rodzinie kończą się środki.

Wzruszające wspomnienia mamy Kasi

- Kasia nie płakała po przyjściu na świat. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku, nie protestowała na ostre światło. Była bezwładna. Później położna przyznała, że pomyślała sobie: “To dziecko jest jak galaretka, jakby wcale nie miało kości!”. Wtedy nie widzieliśmy, że z naszą małą córeczką dzieje się coś złego. Była taka spokojna, cichutka. Wszystkie inne mamy mi zazdrościły, a ja cieszyłam się, że moje dziecko jest takie grzeczne. Gdybym wtedy wiedziała, że to powód do strachu, a nie do radości… Ale przecież nawet lekarze nie wiedzieli! Zaczęliśmy się bać dopiero po kilku miesiącach. Mamy starszego synka, wiedzieliśmy, że kilkumiesięczne dziecko powinno samo się obracać, podnosić główkę, umieć coraz więcej. Tymczasem nasza Kasieńka tylko leżała, jakby nie miała na to wszystko ochoty. Żaden lekarz nie potrafił stwierdzić, co jej jest, więc szukaliśmy ratunku po omacku. Rozpoczęła się rehabilitacja. Podejrzewali SMA. Gdy przyszły wyniki badań, modliłam się, żeby to była jakakolwiek inna choroba, że moja córeczka może być niepełnosprawna, wymagać opieki przez całe życie, ale musi żyć! A przecież SMA zabiera to wszystko kawałek po kawałku, by na końcu ukraść niewinne życie… - opowiada mama Kasi.

- Żadne badanie nie dały odpowiedzi na pytanie, co dolega Kasi. Z jednej strony z każdym wynikiem spadał nam kamień z serca, bo lekarze wykluczali choroby tak straszne, że na samą myśl o nich ściskało w żołądku. Jednak z drugiej nadal nie wiedzieliśmy, jak walczyć z wrogiem bez twarzy, bez imienia… Po wielu badaniach neurologicznych, metabolicznych i genetycznych w końcu otrzymaliśmy diagnozę A w genie GNB1. Zabrzmiało to jak wyrok - wspomina pani Sylwia i dodaje - Jednak my nie tracimy nadziei i walczymy o każdy kolejny dzień. Kasia bardzo lubi dzieci, nie zamyka się, ale nie potrafi się bawić. Nawiązuje lepsze kontakty z dorosłymi, chociaż sama jest taka malutka.... Nie wiadomo, co ma w główce. Czasami nas zadziwia. Niedawno okazało się, że potrafi czytać! Marzę o tym, by ktoś kiedyś odkrył, co się dzieje w umyśle osób cierpiących na mutację w tym genie. Kontaktuję się z rodzicami dzieci z całego świata, czasami przychodzą pozytywne informacje - że trwają badania, że coraz więcej wiadomo o chorobie.

Drzewo za nakrętki

- Nakrętki można przynosić do siedziby Lasów Miejskich przy ulicy Miodowej w godzina od 9 do 14. ZUK przygotował ponad 1500 sadzonek dębów wyhodowanych we własnej szkółce. Drzewa odebrać może każdy, kto przyniesie ze sobą co najmniej 100 plastikowych odpadów. Z okazji takiej, przy zbiórce na Ingę, skorzystało ponad 500 osób. Wszystkie nakrętki trafią tym razem do rodziców chorej Kasi - informuje Andrzej Kus, rzecznik prasowy ZUK.

Nakrętki można dostarczać także do wszystkich szczecińskich ekoportów.

PRZYPOMINAMY RÓWNIEŻ:

Bądź na bieżąco i obserwuj:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pomóżmy małej Kasi. Akcja zbierania nakrętek dla Ingi z Przęsocina odniosła sukces. Teraz czas pomóc kolejnej dziewczynce - Głos Szczeciński

Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto