Maszynista nie miał możliwości zahamowania pociągu w tak krótkim czasie. Pociąg zatrzymał się dopiero około 550 metrów od miejsca tragicznej śmierci.
- To był moment, wyjechałem zza zakrętu i dopiero około 20 metrów przed zauważyłem leżącego człowieka - mówi wstrząśnięty maszynista. - Starałem się zrobić wszystko, co w mojej mocy, lecz nie było szans.
Mężczyzna mógł zemdleć na torach, przewrócić się albo przechodzić na skróty w miejscu niedozwolonym.
Jak informowali policjanci na miejscu zdarzenia, prace wyjaśniające przyczynę wypadku miały potrwać nawet do godz. 3 nad ranem.
Oczywiście nie obyło się bez problemów. Ponad godzinę policjanci, funkcjonariusze żandarmerii, lekarz i prokurator zostali zmuszeni do pracy z latarkami, ponieważ nie działał agregat prądotwórczy.
Zaskakujące było również, to, że choć teoretycznie pociągi miały omijać to miejsce i jeździć przez Port Centralny, to co chwilę wszyscy musieli uciekać przed nadjeżdżającymi z dużą prędkością pociągami.
Marek Łagocki
**
Zobacz też:
**
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?