Polscy siatkarze o godz. 21 grają z Brazylią

- Mam nadzieję, że po raz drugi spotkamy się w finale 10 października w Rzymie - mówi trener Brazylijczyków Bernardo Rezende.

Polacy w ostatnim czasie zagrali pięć towarzyskich meczów z Brazylijczykami, wygrywając tylko jeden. W sumie, za kadencji trenera Daniela Castellaniego nasza reprezentacja zmierzyła się z Canarin-hos dziesięć razy, przegrywając aż dziewięć.

- To o niczym nie świadczy. Jedno jest pewne: i my znamy was doskonale, i wy nas też - dodaje Rezende.

I podobnie jak Castellani oraz Silvano Prandi, trener Bułgarów, nie ma wątpliwości, że to najsilniejsza grupa z możliwych. Wiadomo przecież, że jeden z trzech medalistów poprzedniego mundialu ukończy turniej we Włoszech na miejscach 13-18. I dla każdego z trenerów będzie to ogromna porażka.

- A dla nas ta grupa, ci przeciwnicy, to jest najlepsza rzecz, jaka mogła nas spotkać na tych mistrzostwach - mówi Bartosz Kurek. - To są najlepsze drużyny na świecie, a my przyjechaliśmy się mierzyć właśnie z najlepszymi. Przyjechaliśmy pokazać, że umiemy grać w siatkówkę. Nie ma lepszej okazji, by to pokazać.

Biało-czerwoni do Ancony dotarli we wtorkowe popołudnie. - Zapakowali nas do krótkiego i niewygodnego autokaru, ale jak zobaczyliśmy, czym przyjechali Bułgarzy i Brazylijczycy, to byliśmy szczęśliwi. W hotelu mamy za krótkie łóżka, niektóre okna się nie zamykają - narzekają biało-czerwoni.

Trudno nie odnieść wrażenia, że przy organizacji dużych siatkarskich imprez tylko Polacy starają się, by zapewnić najlepsze warunki. A skarga włoskiego Trentino Volley do europejskiej federacji na rzekomą złą organizację turnieju finałowego Ligi Mistrzów przez Skrę Bełchatów, wygląda jak ponury żart przy tym, jak mundial organizują Włosi. Włoski klub napisał wówczas do CEV, że ma nadzieję, iż "w przyszłości siatkarskie imprezy będą organizowane w bardziej cywilizowanych krajach".

O problemach z organizacją świadczy też fakt, że wczorajsza oficjalna konferencja prasowa trenerów uczestniczących w drugiej fazie mistrzostw w Anconie odbyła się... bez udziału Daniela Castellaniego. W czasie, gdy trenerzy mieli spotkać się z dziennikarzami, reprezentacja Polski miała wyznaczony trening.