Pogoń znowu pobita. Jesteśmy na dnie

Niemożliwe? Jeszcze kilka miesięcy temu powiedziałbym – tak, to niemożliwe. Kilka lat temu stuknąłbym w czółko kogoś, kto by mi to powiedział. Dziś to brzmi bardzo realnie.
Flota w I lidze wygrywa mecz za meczem. Kotwica walczy o awans do I ligi. Chemik w II lidze jest szósty. Pogoń w tej samej lidze po 10 meczach zajmuje 14 miejsce w tabeli. Przedostatni Czarni Żagań mają do nas tylko 2 punkty straty. Do lidera Gawinu z Królewskie Woli, gdzie mieszka kilkaset osób, tracimy już 12 oczek!

Pogoń wczoraj zagrała tak jak za Kurasa, bez pomysłu, nieskutecznie, wolno. Na boisku panował chaos. Piłkarze w granatowo-bordowych koszulkach nie potrafią celnie podać piłki, no chyba że do najbliższego kolegi, ale i wtedy nie zawsze. A najgorsze jest to, że Pogoń nie potrafi nawet tego co podobno potrafi każdy zespół w Polsce, czyli gry z kontry. Kiedy jest okazja, to będący przy piłce zawodnik zamiast szybko popędzić w stronę bramki, bądź uruchomić napastników, rozgląda się, zwalnia, kiedy obrona rywala jest już ustawiona, szuka najbliżej ustawionego kolegi i wtedy podaje. Ten do kolejnego i tak w kółko. Jak na podwórku.

Kibiców ta porażka nawet nie zdenerwowała, przyjęto ją jak coś normalnego. Gwizdów i obelg było dużo mniej niż w sobotę, bo Pogoń teraz bije kto chce i jak chce. Tylko rywale cieszą się jeszcze po zwycięstwie w Szczecinie jakby zdobyli mistrzostwo Polski. Bo Pogoń to jeszcze ich zdaniem marka. Bo przyjechać do Szczecina i wygrać, to wielki sukces. Sprężają się piłkarze, a także kibice rywali, bo w Szczecinie pokazać się, znaczy - jesteśmy dobrzy, vide Zawisza, Miedź, Elana, Zagłębie, którego fanów wczoraj do naszego miasta przyjechało ponad 200, by obejrzeć 60 minut meczu (wyszli wcześniej, bo śpieszyli się na pociąg).

Prezes Smolny mówi, że Pogoń nie ma wyjścia, musi awansować. Zastanawiam się, co będzie jak nie awansuje, albo spadnie?

Jarek Dworzyński
Zobacz też:
Pogoń Szczecin - Zagłębie Sosnowiec 1:2 (video+foto)