Piotr Lisek to niemal pewniak do medalu. Złoto zarezerwowane jest dla Szweda Armanda Duplantisa, który regularnie skacze powyżej 6 m, ale to skok o tyczce i sensacje są możliwe w każdym konkursie.
Na starcie zabraknie za to Sama Kendricksa ze Stanów Zjednoczonych, który już dwukrotnie zdobywał mistrzostwo świata. Ale kilka dni temu okazało się, że Amerykanin może mieć koronawirusa i nie przystąpił do eliminacji. To jest najbardziej chyba pechowe rozstrzygnięcie - lata przygotowań i pech tuż przed startem.
Ale brak Kendricksa to większa szansa Piotra Liska. W sezonie halowym i letnim nie imponował skokami. Wszystkie siły kumulował na olimpijski start, o nim mówił od 2-3 lat. I w Tokio powinien dopiąć swego. Z grona uczestników finału wyżej od Liska skakało w tym roku aż sześciu tyczkarzy, ale z tego grona w zasadzie tylko Duplantis i Renaud Lavillenie (Francja) są mocno doświadczeni występami w MŚ i walką o medale. Te doświadczenie Liska mocno może we wtorek zaprocentować.
Uczestnicy finałowego konkursu: Piotr Lisek, Emmanouil Karalis (Grecja), Thiago Braz (Brazylia, broni tytułu mistrza olimpijskiego), Menno Vloon (Holandia), Renaud Lavillenie (Francja), Christopher Nielsen (USA), Kurtis Marschall (Australia), Bo Kanda Lita Baehre (Niemcy), Kc Lightfoot (USA), Armand Duplantis (Szwecja), Harry Copell (Wielka Brytania), Ernest John Obiena (Filipiny), Oleg Zernikel (Niemcy), Ersu Sasma (Turcja).
Początek rywalizacji o godz. 12.20.
echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?