Nie gra w klasy z dziewczynami z podwórka. Rower, który dostała na komunię, czeka nieużywany na młodszego brata. Musi obejść się zapachem chipsów, hamburgerów, coli, ciastek i wszystkich innych ulubionych przez dzieci smakołyków. Nie odwiedza koleżanek, które mają zwierzaki. W szkole nie powinna nawet koło nich siedzieć. Na lekcjach pisze z chusteczką w spoconej dłoni – to też jest wysiłek. Astma zaatakuje nawet w lesie. Tam uczuli ją grzybnia. Jej wrogiem jest kurz, dym smażonego kotleta iWF. Najwierniejszym towarzyszem – inhalator. Z chęcią powiększyłaby to grono o psiaka. Miałby na imię Atos.
Mimo tak długiej listy zakazów, na pytanie o bariery nie do pokonania, odpowiada dzielnie:
– Mogę wszystko!
Kamila znalazła ujście dziecięcej werwy w nauce, książkach i śpiewie. Jest bardzo zdolna. W szkole spędza najwyżej cztery miesiące w całym roku szkolnym, za to wzorową obecnością wykazuje się w szpitalnej sali. Wtedy podłączona pod kroplówkę nadrabia zaległości i studiuje podręczniki. Pomaga w nauce innym dzieciom z oddziału. Wie już, że będzie lekarzem pediatrą.
Kamila Gruszczyńska skończyła 16 listopada 11 lat. Waży zaledwie 26 kilogramów. Ale jej siła zaskakuje nawet najbliższych.
– Jest bardzo rezolutna. Nie użala się nad sobą, a raczej nas pociesza. Kiedy ma atak astmy, nie panikuje. Wiemy, że żarty się skończyły, dopiero kiedy woła – „ubierać się, jedziemy do szpitala!” – mówi mama, Agnieszka. – Ten pies byłby radością jej życia.
Dziewczynka ma trzech braci. Na razie mieszkają wmalutkim mieszkanku u babci. Wiosną przeprowadzą się do remontowanej właśnie altanki na działce. Choć śpią na jednym łóżku, to babcia – Regina, pozwala na kolejnego, tym razem czworonożnego lokatora.
– Pierwsza wnusia, zrobię dla niej wszystko – mówi.
Kamila kocha zwierzęta. Niestety dusiła się od kanarków. Plam dostała po żółwiu. Spuchła przy świnkach morskich. Swędziało nawet po akwariowych rybkach. Ale kiedy sąsiadka przyszła z „yorkiem” nie było żadnej reakcji alergicznej. Jedyne, co się stało, to nieprzespana noc i wysoka temperatura. Z wrażenia. Na drugi dzień mama kupiła yorkshire terriera, ale pluszowego. Mimo, że to tylko zabawka, niejeden psiak by mu pozazdrościł. Czesany, przytulany, wyprowadzany nawet na spacer. Aż miło pomyśleć, w jak dobre ręce mógłby trafić jego żywy następca.
Burze nad całą Polską
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?