Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pani Amalio, życzymy 200 lat!

Marek Jaszczyński
Marek Jaszczyński
Pogoda ducha, uśmiechnięta twarz, nikt nie pomyśli, że pani Amalia z os. Zawadzkiego świętuje dziś 100 lat. Jubilatka piecze ciasto, robi własnoręcznie barszcz oraz uszka i pije mirindę!

Pani Amalia Bohdankiewicz od dzisiaj dołączyła do grona stulatków. Urodziła się w Stanisławowie na Kresach. Gdy pani Amalia przyszła na świat miasto należało do cesarstwa austriackiego. Wychowywała się w rodzinie uzdolnionej artystycznie,

- Najpiękniejsze wspomnienia wyniosłam z domu rodzinnego – mówi dostojna jubilatka. – Dziś nie wychowuje się dzieci. Miałam sześcioro rodzeństwa, nikt z nich nie żyje.

W 1929 roku pani Bohdankiewicz ukończyła żeńskie seminarium nauczycielskie z prawem nauczania wszystkich przedmiotów, z wyjątkiem języka rosyjskiego. Los jednak spłatał jej figla, bo później, w trakcie kariery nauczycielskiej uczyła tego języka.
Trzy lata później wyszła za mąż za Izydora. Z tego związku urodziło się troje dzieci. Dziś pani Amalia doczekała się czworga wnuków i dziewięcioro prawnuków.

Pierwsza praca w szkole była niebywale ciężka. Pani Amalia trafiła na Nowogródczyznę, gdzie uczyła w jednoklasowej szkole. Białorusko-rosyjska ludność mówiła niezrozumiałym językiem, a ona uczyła ich języka polskiego w mowie i piśmie. Szkoła mieściła się w izbie dobudowanej do jednej z wiejskich chat.

W czasie drugiej wojny światowej pani Amalia uczyła na tajnych kompletach. W 1945 przeżyłaa dramat, jej mąż został aresztowany i wywieziony na Syberię. Spotkali się ponownie dopiero po 11 latach.     

Ona trafiła z dziećmi na Ziemie Zachodnie. Od podstaw tworzyła szkołę i zaczęła uczyć w Jędrzejewie, w powiecie trzcianeckim. Następnie kontynuowała pracę w Krzyżu.
W ciągu 44 lat pracy ani razu nie korzystała ze zwolnień lekarskich, leczyła się sama ziołami.   

Jubilatka spytana o receptę na długowieczność odpowiada:

- Spokój, trzeźwość umysłu, bez alkoholu i papierosów – mówi. – W młodości uwielbiałam słodycze, ale te dzisiejsze nie są w ogóle smaczne. Cukier ma inny smak, nie ten, który zapamiętałam. Nawet mleko ma jakąś goryczkę. Najbardziej smakuje mi własnoręcznie zakiszony barszcz i własnoręcznie ulepione uszka.

Jako była nauczycielka ma też receptę dla osób, które zajmują się pracą z dziećmi:

- Szkoła dla ucznia powinna być przyjemna – mówi pani Amalia. – Bez kar, bez karygodnych słów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto