Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pacjentów sprowadzamy na ziemię

Redakcja
Dlaczego większość chirurgów plastycznych to mężczyźni? Bo to ciężka praca i wymaga niezłej kondycji, nawet krzepy. W tym zawodzie piękno rodzi się w bólach, udoskonala za to nie tylko ciało – leczy też duszę. Przekonały się o tym Anna i Elwira.

Korekta odstających uszu, czy powiek, to nic męczącego. Siły trzeba użyć za to przy poważniejszych operacjach. Tkanki, mięśnie, tłuszcz, skóra – w trakcie operacji lekarz musi podtrzymywać wszystko specjalnym hakiem. W najlepszym wypadku trwa to około dwóch godzin.

Nie pomoże nos Angeliny Jolie

– Po operacji np. plastyki brzucha, czy piersi jestem bardzo zmęczony – mówi dr Maciej Pastucha, chirurg plastyczny z Artplastica. – Często trzeba pracować w nienaturalnej i niewygodnej pozycji i nie sposób zrobić więcej niż jedną operację dziennie.

Pacjenci najczęściej zmieniają wygląd piersi, brzucha i ud oraz wykonują korekty na twarzy. Bez względu na wszystko to zmiana anatomii prawidłowej, trzeba więc zachować umiar. Od tego są pierwsze rozmowy z pacjentami.

– Bywa, że pacjenta trzeba sprowadzić na ziemię – opowiada chirurg. – Podczas konsultacji od razu oceniam realność operacji, której pacjent chce się poddać, jego stan psychiczny i motywacje. Te ostatnie dzieli się na złe i dobre. Jeśli dziewczyna myśli, że dzięki ładnemu biustowi zdobędzie chłopaka, czy wymarzoną pracę, to nie uzyska kwalifikacji do zabiegu. Po operacji nic się nie zmieni, to pewne i nie pomoże nawet nos Angeliny Jolie. Na stole operacyjnym nierzadko pojawiają się także mężczyźni.

Lekarze przed operacją dotyczącą piersi mówią od razu: „nie zapewniam kształtu ani wielkości”. To elementy, na które nie ma wpływu. Tak jest także z miejscami intymnymi, które coraz częściej u kobiet stają się celem operacji plastycznych. Każdy podpisuje zgodę na operację i godzi się zmożliwymi powikłaniami.

– W zasadzie jestem chirurgiem, ale poprawiam nie tylko ciało – zamyśla się doktor Pastucha. – Leczę także duszę, psychikę. Daje mi to ogromną satysfakcję, bo taka jest właśnie definicja zdrowia – w parze musi iść dobre samopoczucie fizyczne i psychiczne.

Piersi jak rozciągnięta skóra

Pani Anna to energiczna i uśmiechnięta brunetka. Kiedy opowiada o zamiarze zmiany wyglądu swego biustu i efektach, nie kryje podekscytowania i powtarza: „niesamowita radość, euforia.” Decyzji o powiększeniu piersi nie podjęła z pychy, czy kaprysu. Odkąd schudła 30 kilogramów, nie czuła się dobrze.

– To zaczęło się około 10 lat temu – opowiada. – Nie podobałam się sobie, ważyłam za dużo. W bardzo krótkim czasie, dzięki diecie, ruchowi i samozaparciu udało mi się zrzucić zbędne kilogramy. Myślałam, że teraz już będzie idealnie. Znów siebie zaakceptuję. Niestety pojawił się inny problem. Miałam wtedy 21 lat a moje piersi nie przypominały kobiecego atrybutu. Skutki szybkiego schudnięcia były drastyczne. Piersi były pozbawione jędrności, składały się tylko z rozciągniętej skóry. Fatalnie się z tym czułam.

Niestety nie pomogło nawet ciągłe zapewnianie chłopaka, że wygląda pięknie i nie potrzeba nic zmieniać. Ona widziała, co jest nie tak. Ucierpiała pewność siebie, ubiór zakrywał raczej niż eksponował kobiecość, kompleksom nie było końca.

– Wszystko wtedy widzi się w czarnych barwach – dodaje. – Na każdym kroku kobietę prześladuje myśl, że nie może kupić ładnego biustonosza, wydekoltowanej bluzki. To straszne czuć się źle we własnym ciele. Cztery lata temu, po siedmiu latach bicia się z myślami i złego samopoczucia usłyszałam, że jedna z koleżanek powiększyła piersi. Wypytałam ją o wszystko. Przeczytałam wszystko o implantach, powikłaniach i wybrałam się w podróż. Objechałam wszystkie kliniki we Wrocławiu i Poznaniu, jednak ostatecznie zdecydowałam się na operację w Szczecinie.

Chwaliłam się każdemu

Na operację czeka się około miesiąca, ale pani Annie udało się dostać niemal z marszu. Chłopak był zaskoczony.

– Powiedział, że wymyślam jakieś dyrdymały – śmieje się Anna. – Bał się, że będę miała zamiast piersi wielkie balony. Ale to nie wchodziło w grę, chciałam po prostu wyglądać normalnie. Byłam zdecydowana na operację włożenia implantów pod mięsień, tak by nie uszkodzić gruczołów i by nie przeszkadzało to w posiadaniu potomstwa.

Pokój, Anna budzi się z narkozy i widzi lekarza w czepku. Teraz jej piersi mają rozmiar dużego „b”. Na razie są napuchnięte, bolą, a na skórze pod bandażami są ślady markera. – Byłam wtedy bardzo szczęśliwa, ogarnęła mnie niewytłumaczalna euforia –mówi. – Kiedy zdjęto bandaże, pierwsze co zrobiłam to pokazałam piersi paniom w klinice. Podnosiłam bluzkę i chwaliłam się każdemu. Nie czułam wstydu. Tak jakby wróciło coś do mojego ciała, co powinno od dawna tu być. Co tam, że bolało, że trzeba było się oszczędzać. Wreszcie byłam kobietą wyleczoną z kompleksów i z piersiami z dożywotnią gwarancją!

Mogłam zobaczyć swój pępek Pani Elwira siedzi w nienaturalnej pozycji. Wyprostowana, stara się za bardzo nie ruszać. Powinna leżeć, ale na spotkanie zrobiła wyjątek. Od operacji pełnej plastyki brzucha i liposukcji minął dopiero tydzień.

– Problemy zaczęły się po ciąży – wspomina Elwira, blondynka z rosyjskim akcentem. – W wieku 23 lat przytyłam prawie 25 kilogramów. Zrobiły mi się straszliwe rozstępy a brzuch nienaturalnie odstawał. Nie od razu zdecydowałam się pójść pod skalpel, żeby odzyskać dawny wygląd. Dałam dużo z siebie, choć psychicznie było to trudne. Dieta, ćwiczenia – udało się schudnąć.

Kilogramów ubyło, ale ciało się nie skurczyło. Fałdy skóry z brzucha były tak duże, że przeszkadzały w poruszaniu się.

– Zwis zakrywał miejsca intymne, nie mogłam ubrać ładnej bielizny, ciągle tylko wciskałam się w wyszczuplające getry – dodaje. – To trwało ponad 20 lat. Męczyłam się z ciałem, złym nastrojem, brakiem chęci do życia. Wtedy powiedziałam „nie”. Akurat przestałam pracować, skończyły się moje podróże ze Szczecina do Rosji i całe dni spędzałam przy komputerze w poszukiwaniu informacji na temat operacji plastycznych.

Pani Elwira na operację przyjechała 5 tysięcy kilometrów z Rosji, gdzie mieszka jej mąż. Na ten czas wróciła do rodzinnego Szczecina.

– W lutym miałam umówione spotkanie z lekarzem – opowiada dalej. – Chciałam pozbyć się wszystkich niedoskonałości, zmienić się na „maksa”. Uspokajał i trochę hamował. Musiałam mu zaufać. Operacja trwała cztery godziny. W klinice zostałam jeszcze pięć dni. To było niesamowite. Na stole operacyjnym położyłam się z kompleksami a wstałam już bez. Efekt był widoczny z dnia na dzień. Wreszcie mogłam zobaczyć swój pępek!

Z rozmiaru XL pani Elwira przerzuciła się na M. Córka natychmiast dostała polecenie, by szukać pięknych sukienek podkreślających wdzięki i bikini, którego jak dotąd nigdy nie mogła przymierzyć bez skrępowania.

– Wiem, że efekt bez opuchlizny, siniaków itp. będzie dopiero za 6 tygodni, ale to wystarczy – mówi uśmiechnięta. –Nawakacyjny wyjazd na Kubę mogę trenować salsę! Mąż będzie zadowolony, lecę do niego w kwietniu. Jestem inną osobą nie tylko z wyglądu, od teraz też z pozytywnym nastawieniem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co to jest zapalenie gardła i migdałków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto