ANDRZEJ KUS
[email protected]
To marzenie każdego miłośnika piłki nożnej, szczególnie tak małego – mówi mama Janka, Magdalena Król. – Mój synek jest największym fanem Barcelony. Intensywnie trenuje od kilku lat. Najpierw robił to w Brazylijskiej Szkole Futbolu, później w Pogoni Szczecin. Razem z tatą, który jest już byłym sportowcem przeżywają każde wydarzenie. Wspólnie też pojadą na spotkanie Włochy – Chorwacja, gdzie nasze dziecko wyprowadzi na murawę, któregoś z piłkarzy. Do samego końca nie będzie wiadomo kogo. Wcześniej jadą na mecz otwarcia Polska – Grecja, załatwiłam im bilety z pracy. Niech świętują, ja obejrzę spotkanie w telewizji.
Mama Franka Jakubowicza interesuje się konkursami i taką pasją próbuje zarazić swojego syna. Kupony wrzuciła do wszystkich restauracji w Szczecinie. W tej na Struga zrobił to sam Franek i właśnie tam został wylosowany.
– Dowiedzieliśmy się o tym od jego kolegów ze szkoły. Syn był oszołomiony ze szczęścia. Oczywiście, że marzyło mu się, by wyprowadzić Polską drużynę na boisko. Piłka nożna towarzyszy mu wszędzie, nawet w domu. Ma tam specjalną dmuchaną piłkę, którą może kopać w pomieszczeniu i doskonalić umiejętności. Na mecz pojedzie ze mną, mimo że to do końca mnie nie bierze. Może dlatego, że nigdy nie byłam na wypełnionym po brzegi stadionie? Kto wie: jak zobaczę, jest szansa, że i mi się to spodoba. Sama jestem ciekawa, jak to będzie wyglądało.
Zwycięstwo w konkursie dziewięcioletni Michał Modzelnik-Kłoda zawdzięcza tacie, Krzysztofowi.
– Powrzucałem parę zgłoszeń do kilku restauracji. Wcześniej go uprzedziłem, że jest niewielka szansa, że zostanie wybrany spośród tysięcy osób. Był bardzo zdziwiony, gdy się udało. Byliśmy na półfinale Gdańsku, w Poznaniu nie mogliśmy bo był turniej szachowy. Na mecz jedziemy oczywiście razem. Michał chciałby wyprowadzać Pirlo lub Buffona z Włoch. Ewentualnie Modricia z Chorwacji. Na takim spotkaniu jeszcze nie był. Tylko raz go zabrałem na zmagania Pogoni z Podbeskidziem. Przegraliśmy wtedy i mocno to przeżył.
Skład naszych uzupełniają Oliwier Oziewicz i Łukasz Ślusarz. Chłopcy grają razem w piłkę w Salosie Szczecin.
– To była niesamowita sprawa, gdy dowiedzieliśmy się, że Oliwer został wylosowany. Tym bardziej, że urna w każdej z restauracji była pełna głosów – mówi mama chłopca, Wioleta. – Później zostaliśmy zaproszeni do kolejnego etapu do Poznania. Tam z 280 dzieci wybranych zostało 70. Brały udział w pięciu konkurencjach: sprawnościowych, dmuchali też w wuwuzelę, gdzie mierzono im poziom hałasu w decybelach, trzecia konkurencja to strzały do bramki, kolejna slalom z piłką. Ostatnia to sprawdzenie wiedzy. Trzeba było przypasować trzech piłkarzy do reprezentacji właściwego kraju.
Jakie było zdziwienie Oliwiera, gdy w Poznaniu spotkał kolegę z drużyny Salosu – Łukasza Ślusarza. Był oczywiście z rodzicami.
– Byliśmy w szoku, gdy ich tam zobaczyliśmy – śmieje się tata Łukasza, Marcin. – Zaskoczenie było nie mniejsze, jak to, że zostaliśmy wybrani w konkursie spośród tylu tysięcy uczestników. Wrzuciliśmy tylko jeden kupon. Pamiętam, że gdy zobaczyliśmy, że dzieci mogą wyprowadzać piłkarza na murawę mój synek wpadł w szał radości i krzyczał: „wypełnijmy kupon, wypełnijmy kupon”. Usiedliśmy wspólnie i wypracowaliśmy, co chciałby napisać. Musiał krótko się określić, jakie ma powiązania z piłką, dlaczego się nią interesuje i jaki jest powód tego, że chciałby wziąć udział w tym historycznym wydarzeniu. Napisał w trzech zdaniach odpowiedzi na każde z pytań. Zależało mi, by zrobił to własnymi słowami i uczciwie.
Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?