Lekarze stwierdzili u obu suczek rany, które powstały tydzień, może dwa tygodnie temu. Prawdopodobnie zostały oblane wrzątkiem albo żrącą substancją. Większość ran jest zabliźniona, ale z niektórych jeszcze sączy się krew. Starsza suczka ma ich znacznie więcej. Zwierzęta dostają leki przeciwzapalne, a rany pokrywane są antybakteryjnym sprayem przyspieszającym gojenie.
12 – letnią Tinę i 1,5 roczną Pchełkę przyprowadził do TOZ mężczyzna, który opowiedział dość niewiarygodną historię ich odnalezienia.
- Mówi, że znalazł je na Placu Grunwaldzkim i postanowił zaprowadzić je do schroniska, ale poradzono mu, żeby oddał psy do nas – mówi Anna Kiepas-Kokot, prezes szczecińskiego TOZ. – Mężczyzna chętnie podał swoje dane, ale powiedział, że wyjeżdża za granicę i nie będzie można się z nim skontaktować. To, co mówił na temat psów, wydawało się niewiarygodne. Nie tak opowiadają ludzie z sercem i troską, Ci, co naprawdę pomagają chcą wiedzieć, co dalej, upewniają się, że nie sięgniemy po nowoczesne metody weterynaryjne skracające cierpienie, chcą wiedzieć gdzie psy będą i jakie mamy pomysły na pomoc dla nich.
Wolontariusze, który zajmują się Tiną i Pchełką, nie wiedzą, kto skrzywdził psy i w jaki sposób doszło do tak poważnych obrażeń. Dlatego proszą o pomoc w ustaleniu sprawcy.
- Apelujemy do wszystkich, którzy znają te suczki, rozpoznają je na zdjęciach, znają ich historię sprzed 18. sierpnia o to by nawiązali z nami kontakt pod numerem telefonu 091-487-04-37 lub 785-934-107 – mówi Anna Kiepas-Kokot. - Bez informacji na ich temat i świadków nie przekonamy organów ścigania ani sądu. Każdy, kto zobaczył nasze skrzywdzone suczki musiał je zapamiętać.
Święto sadów w Wierzchowicach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?