Państwo Stacheccy mieszkają w domu przy ul. Krzywej od ponad dwudziestu lat. Na początku zamiast ogrodu był warzywniak i stromy teren, który ciężko było zagospodarować. Po dobudowaniu skrzydła domu zostało sporo gruzu, który posłużył pod budowę skarp.
– Pomiędzy poziomem domu i dolną częścią ogrodu jest blisko trzy metry różnicy, więc skarpy były najlepszym rozwiązaniem – opowiada pan Jerzy.
Tuż przy wyjściu z domu znajduje się spory taras, na którym państwo Stacheccy spędzają bardzo dużo czasu.
– Śniadania, obiady, kolacje, spotkania z przyjaciółmi i rodziną, wszystko odbywa się właśnie tutaj – opowiada pani Elżbieta. – Śmiejemy się, że to taki nasz dodatkowy pokój.
Tuż za tarasem jest już przepiękny ogród. Trochę tajemniczy, bo nie widać całego od razu. Są dwa oczka wodne. Jedno, stylizowane na japońskie, ma również niewielki wodospad. Nie brakuje tu drzew, a ulubionym jest tulipanowiec. Świerk państwo Stacheccy sadzili dwadzieścia lat temu, niewiele młodsza jest sosna czarna.
Pani Elżbieta wielkim sentymentem darzy krzew bzu, który rośnie tuż przy płocie.
– Szczep przywiózł mój tata jeszcze ze swojego ogrodu – wspomina pani Ela.
Tuż obok krzewu bzu jest miejsce na zabawę dla ukochanych wnucząt. Mają huśtawki, piaskownicę i miejsce na radosne spędzanie czasu.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?