Za odszkodowanie kupił adapter i płytę z muzyką organową Jana Sebastiana Bacha. Od tamtej pory uzbierał sześć tysięcy winyli!
- I wciąż ich przybywa - chwali się.
Jest pasjonatem muzyki pop i klasyki. W kolekcji ma nawet płyty przedwojenne. Najbardziej lubi The Hollies, The Beatles i Depeche Mode. To dzięki Beatlesom poznał żonę. Na prywatkę przyniósł ich album - rarytas, jak na tamte czasy. Tak go zauważyła. Pierwsza randka pod pretekstem posłuchania płyt zaowocowała małżeństwem, z 30-letnim dziś stażem.
Gdy runął Mur Berliński, jego kolekcja zaczęła gwałtownie rosnąć.
- Moja pierwsza pensja równała się wartości jednej czarnej płyty z półki w Peweksie, czyli 12,5 dolarów - wspomina. - Na zagraniczne zespoły nie było mnie stać. Słuchałem przede wszystkim Czesława Niemena (12 albumów w kolekcji).
Od czasu, gdy dostał pierwszy paszport, do Berlina jeździ co tydzień. Największą przyjemność sprawia mu grzebanie w płytach. Po owocnym polowaniu przywozi nawet 200 winyli. Czasem przywiezie tylko jeden, ale nigdy nie wraca z pustymi rękoma.
Są w jego kolekcji płyty szczególne. Na przykład grupy Redbox, który kiedyś odsprzedał. Długo szukał drugiego egzemplarza.
- Tego już nie sprzedam! - mówi.
Bezcenny jest także czarny krążek zespołu Beg Gars Opera. Przez 25 lat Maniocha szukał utworu, który usłyszał w radiu. Nie znał ani wykonawcy, ani tytułu. Aż wreszcie znalazł.
Ponieważ w domu nie mieściły się już jego bogate zbiory, otworzył sklep z płytami i przeniósł do niego połowę kolekcji - 3 tysiące płyt.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?