Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oceńcie zdjęcia ze starej fabryki

krzysiek flasiński
krzysiek flasiński
Oglądajcie i oceniajcie zdjęcia z naszego photodaya w fabryce benzyny w Policach.

To był najbardziej ekstremalny photoday. Chodziliśmy podziemnymi tunelami, pokonywaliśmy pionowe skarpy i wdrapywaliśmy się na chwiejne konstrukcje hal fabrycznych. No dobra, może nie było tak strasznie, ale zapewniam, że efekt, jaki robi stara fabryka benzyny syntetycznej w Policach jest wyjątkowy.

Niska temperatura, deszcz i przenikliwy wiatr ustąpiły tylko na chwilę. Cały czas musieliśmy chronić siebie nasze aparaty. Jednak już planujemy część drugą OPF day czyli photoday OPF_day part 2: eksploracja.

Krótko - gdzie byliśmy. W ruinach fabryki benzyny syntetycznej. Benzynę Niemcy robili z węgla. Teraz się tego nie stosuje, ponieważ taka technologia nie jest opłacalna. Jest tu jednak tyle tajemnic, że prawie na pewno produkowano tu coś jeszcze. Historycy uważają, że mogła to być ciężka woda potrzebna do produkcji bomby atomowej lub paliwo dla hipotetycznej tajnej broni V7 - latających spodków. Urządzeń tu już nie ma. Zaraz po wojnie Rosjanie wywieźli je do ZSRR. Nie wiadomo, co się z nimi stało ale podobno część z nich nie wywołała większego zainteresowania bo trzy barki z transportowanymi maszynami tak długo stały w radzieckim porcie, że w końcu zatonęły.

Zaczęliśmy od zwiedzania muzeum w bunkrze. Można tu dowiedzieć się, skąd wzięła się fabryka i kto ją budował. Warto to wiedzieć, ponieważ - według oficjalnych danych, prawdopodobnie zaniżonych - zginęło tu 14 tys. więźniów obozów koncentracyjnych wykorzystywanych do katorżniczej pracy. Fabryka była podzielona na strefy tajności. Podobno istniały takie, w których mogli pracować więźniowie. Niestety, oznaczało to dla nich bilet w jedną stronę. Najprawdopodobniej gdzieś w podziemiach spoczywają szczątki nieszczęśników, którzy nigdy nie wyszli z podziemnych korytarzy.


Wnętrze muzeum.


Maska przeciwgazowa niemieckiego żołnierza.


Atrakcyjna wystawa niemieckich przedwojennych naczyń.


Butelka na śmietanę z wizerunkiem Sediny.

Zaczęliśmy od powalonego komina, który pierwotnie mierzył 100 metrów wysokości, ale wojsko w latach 60. postanowiło go zburzyć.


Podstawa komina.

Potem szliśmy dalej w las. Dowiedzieliśmy się, że w czasie wojny nie było tu nawet skrawka trawy. Betonowa pustynia trwała do lat 70. Kiedy zaczęła działać fabryka nawozów sztucznych w Policach, przyroda wybuchła z niespotykaną siłą. Żadna z tych roślin nie ma więcej niż trzydzieści lat! Przyroda zwyciężyła człowieka przez knockout.


Takich atrakcyjnych konstrukcji jest tu więcej.


Schodzimy do podziemi.

Wojsko chciało zniszczyć budowle, ale nie udało się to. Są one tak świetnie wykonane, że nawet potężne materiały wybuchowe nie dają rady.


Widać, że ktoś próbował wysadzić hale w powietrze, ale nie zawaliła się ona - po myśli saperów - w prawy, jedyni się przechyliła i stoi dalej.

Doszliśmy do kolejnej hali, na którą można jeszcze wejść.


Dziwne w niej są bardzo mocne, ale cienkie stropy.


Czasem nie wiadomo, czy to ty się chwiejesz, krzywo trzymasz aparat, czy filary i stropy falują.


Tu trzeba być wyjątkowo ostrożnym.


Jesteśmy na drugim piętrze. Wyżej już nie można wejść.


Panorama dostępna w dużej rozdzielczości tutaj.

Najbardziej charakterystycznym budynkiem jest młyn. To był początek produkcji.


Tu węgiel był mielony na proszek.

Kolejnym punktem wycieczki były zbiorniki gazu. Obejrzeliśmy je wewnątrz i na zewnątrz. Gdy się napełniały, powiększały się - jeśli można tak to ująć - teleskopowo. Gdy zbiornik urósł do końca, było wiadomo, że był pełny. Podobnie w druga stronę - po prostu się chował w betonowej obudowie.


Ten zbiornik miał być zasypany ziemią na zewnątrz. Nie wiadomo, co Niemcom w tym przeszkodziło.


Wchodzimy na zbiornik tunelem...


i schodzimy skarpą.

Ostatnim punktem był dworzec kolejowy, na który przywożono pociągami pracowników oraz materiały. Obok są podwójne zasieki z druty kolczastego - pas zewnętrzny był podłączony do prądu. Można sobie wyobrazić, co czuli więźniowie wysiadający na tym dworcu. Z tak dobrze strzeżonej fabryki trudno wyjść żywym. Niemcy bali się, aby ich tajemnice nie wyciekły na zewnątrz.


Podwójny drut kolczasty i pozostałości dworca przy wejściu do fabryki.

Za oprowadzenie po terenie fabryki
oraz chęć przygotowania ogniska z kiełbaskami (gdyby nie ta pogoda...)
dziękujemy członkom Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Polickiej "Skarb".
Do następnego razu!

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto