MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

O poległych koledzy z Afganistanu. Wspominamy Szymona i Radka

Marek Jaszczyński
Marek Jaszczyński
- Naprawdę dziś nie mogę uwierzyć, zresztą nie tylko ja, Boże… Mówimy o chłopakach, że byli… to niemożliwe – to jedno ze wspomnień o Szymonie i Radku, którzy kilka dni temu zginęli w Afganistanie.

Dziś w kościele pw. Wniebowzięcia NMP odbyły się uroczystości pogrzebowe kaprala Szymona Graczyka. Jutro odbedzie się pogrzeb kaprala  Radosława Szyszkiewicza. Obaj służyli w 5. pułku inżynieryjnym w Podjuchach. Publikujemy wspomnienia żołnieryz, któryz z nimi służyli.

- Jak słyszałem że są ranni w MRAPie (opancerzonym wozie) to oszalałem – mówi porucznik Rafał Gardzielewski dowódca plutonu rozminowania. - Pomyślałem... to niemożliwe. Przecież już „lataliśmy” tym wozem na różnych "ajdikach" (improwizowanych minach) i zawsze jakoś z tego wychodziliśmy.... jak przyjechałem na miejsce wypadku to dopiero zobaczyłem, co tak naprawdę się stało... takiego mistrzostwa w wykonaniu talibów nie widziałem.

- To miał być ich ostatni patrol – wspomina st. szer. Michał Mróz. - Ale nie ostatni w życiu!! Jak siedzieliśmy w piątek na patio, każdy z nich planował, co będzie robił po powrocie... trzeba się spakować, jedni mieli wcześniejszy lot, innym jeszcze kilka dni w Ghanzi zostało... po Bagram mieliśmy już tylko trzymać QRF (Quick Reaction Force - siły szybkiego reagowania).

- Całe życie chłopaki mieli przed sobą... - dodaje por. Gardzielewski. -  W to co się w piątek stało trudno uwierzyć. Asfalt, niby spokojna droga. Kilkanaście razy już takie konwoje z naszej bazy wyjeżdżały... chłopaki razem z Lechem też kilka razy jeździli już tą drogą. Oni naprawdę sprawdzili to, co się dało sprawdzić. Mimo tego, że zrobili wszystko co w ludzkiej mocy żeby było bezpiecznie wydarzyło się coś co tak naprawdę nie powinno mieć miejsca. To niemożliwe, że ich już nie ma…

- Od początku jeździliśmy na patrole z tymi chłopakami - st. chor. sztab. Paweł Laszczak dowódca 3 plutonu. - Raz jechał team sierż. Bilińskiego, raz por. Gardzielewskiego. Częściej jednak jeździliśmy z Bilim, Tak było też w ten pechowy piątek… nie wiem jak to mogło się stać. Mieliśmy do nich ogromne zaufanie... Dowód? Przez tyle miesięcy misji po ich sprawdzeniu nie wybuchło pod nami nic. Nie złapaliśmy w czasie drogi ani jednego "ajdika". Ostrzał tak i jeden "ajdik” w czasie akcji, ale tak, żeby coś wywaliło pod nami w czasie normalnej jazdy, kiedy jest czas na sprawdzenie, to nigdy... jeździliśmy po prostu przez ten cały czas z fachowcami... Najgorsze jest to, że to byli młodzi ludzie, młodzi żołnierze… nikt nie przypuszczał, że z tego konwoju nie wrócimy w komplecie. 

- Nie znałem nikogo, kto do ich pracy miałby jakieś "ale"... szkoda, że już nikomu nie pomogą – mówi Por Rafał Gardzielewski. - Mimo swojego młodego wieku, i Szymon i Radek byli naprawdę fachowcami. To była ich pierwsza misja, ale nikt nawet sobie do głowy nie brał, że ostatnia. A w piątek chłopaki okazało się, że już żadnych misji nie będzie. Że to był ich ostatni patrol... ostatni na zawsze.

- Szymon coś mówił o kolejnej misji – wspomina st. szer. Michał Mróz. - Ostatnio kupił mieszkanie. Chciał, żeby jego rodzinie niczego nie brakowało. Miał małe dziecko. Na wszystko chciał zapracować sam. I udawało mu się… Nieraz widać było, że jest mu ciężko, ale nigdy swoimi kłopotami nie obarczał innych.

- Jak zobaczyliśmy tego MRAP-a dotarło do nas, że nikt z tych co siedzieli z tyłu pojazdu nie miał prawa przeżyć – mówi Por Rafał Gardzielewski. - Łudziliśmy się, że jednak to jakaś pomyłka, że tak jak Lechu i Adam wyszli z tego, tak i chłopakom się udało... Niestety...

- Próbowaliśmy im pomóc, ale nie daliśmy rady - wspomina st. chor. sztab. Paweł Laszczak. - Naszym największym problemem jest to, że znaliśmy ich. Z nimi byliśmy codziennie. Oni nam zawsze sprawdzali drogę, żebyśmy byli bezpieczni... Tutaj w Afganistanie bezpieczeństwo ma całkiem inny wymiar. Tutaj, jak ktoś zdejmie przed tobą "ajdika" to to się długo pamięta. Tutaj dziękujesz saperom za konkretną robotę. Oni sprawdzili ten przepust, bo ta droga była zniszczona już wcześniej. Obok takich miejsc żaden patrol nie przejeżdża obojętnie. Tak było i tym razem. Ale tym razem nie było nic widać. To nie było do wykrycia. W pewnej chwili nawet nie huk ...jakiś taki trzask. Momentalnie  górę uniosły się tumany kurzu. Nie było żadnych myśli. To był szok. Dopiero jak to wszystko zaczęło opadać zobaczyliśmy coś, czego nikt chyba w życiu nawet sobie nie może wyobrazić. To było wręcz niemożliwe... ten przepust był sprawdzony.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: O poległych koledzy z Afganistanu. Wspominamy Szymona i Radka - Szczecin Nasze Miasto

Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto