Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy numer MM Trendy a w nim Keyon Harrold

Małgorzata [email protected]
Kilka tygodni temu odebrał nagrodę Grammy za ścieżkę dźwiękową do filmu „Miles Ahead”, a 1 marca inauguruje festiwal Szczecin Jazz koncertem w filharmonii. O Szczecinie mówi bardzo ciepło i z radością zagra w miejscu, z którym się wiąże jego wiele miłych wspomnień.

Rozmawiała: Małgorzata Klimczak / Foto: Archiwum artysty

Otwarcie Szczecin Jazz Festival 2017. To będzie dla ciebie wyjątkowy koncert?
Jestem podekscytowany, że wracam do Szczecina. Oczywiście, to będzie wyjątkowy koncert. Minęła ponad dekada odkąd po raz pierwszy dla was występowałem. Od tego czasu wiele się zmieniło. Wracam z nowym zespołem i przedstawię nowe kompozycje, które odzwierciedlają moje spojrzenie na sprawy, które się dzieją wokół nas. Znowu poczujemy atmosferę, którą czuliśmy w Polsce dzięki Sylwestrowi Ostrowskiemu. Moje występy w Szczecinie zawsze traktowałem jako piękne doświadczenie i cieszę się, że koncert 1 marca odbędzie się w sali koncertowej cudownej filharmonii.

Szczecin nie jest dla Ciebie nieodkrytym lądem. Wygrałeś tu Zmagania Jazzowe w 2004 roku. Pamiętasz pierwsze koncerty?
Z wielkim sentymentem wspominam występy i konkurs, w którym brałem udział z wieloma muzykami. Trąbka, którą wygrałem w Zmaganiach, z powodzeniem towarzyszyła mi potem na setkach scen i podczas nagrywania albumów. Ludzie w Polsce zawsze okazywali mi miłość i jestem im bardzo wdzięczny. To będzie ogromny honor ponownie zagrać w Szczecinie w muzykami tak wysokiej klasy.

Wynton Marsalis powiedział o Tobie: „przyszłość trąbki”. Co te słowa znaczą dla Ciebie?
Słowa Wyntona zawsze były dla mnie inspiracją. Są paliwem, które podtrzymuje płonące ognisko w mojej muzycznej podróży. Sprawiły, że poczułem się pełnoprawnym muzykiem i inaczej spojrzałem na proces uczenia się jazzu oraz doskonalenia gry na trąbce. Poczułem się spełniony. Moje życie zatoczyło koło. Dla mnie przyszłość dzieje się teraz.

Jesteś znany jako muzyk jazzowy, ale nie grasz tylko jednego gatunku muzyki. Jesteś artystą poszukującym?
Jestem muzykiem jazzowym, ale moje dokonania artystyczne nie zatrzymują się w tym miejscu. Jestem trębaczem, kompozytorem. Jestem producentem muzycznym. Jestem wokalistą i piszę piosenki w różnych gatunkach. Kiedy tworzę muzykę, staram się obrazowo pokazać ten czas, w którym wszyscy żyjemy. Inspiracją może być wszystko – polityka, sprawy społeczne albo po prostu miłość członków mojej rodziny. Albo nawet nic specjalnie głębokiego – po prostu zwykła myśl czy wyobrażenie. Ale rezultat końcowy nie jest ograniczony tylko do jazzu. Miles nazywał to muzyką społeczną. Chcę, żeby moja muzyka miała wpływ na ludzi, żeby inspirowała czy zachęcała do pozytywnych zmian na świecie.

Kto dzisiaj najbardziej inspiruje Cię w muzyce?
Jestem pod wpływem wielu artystów. Jestem pod wpływem hip hopu, rocka, oczywiście jazzu, ale także klasyki. Ostatnio mocno zagłębiłem się w muzykę Ravela. Zawsze inspiruje mnie Miles Davis, prawdziwa ikona, podobnie jak Prince, Bob Dylan i Jimi Hendrix. W ich pracy czuję ich duszę, z której wyrastały ich idee, na podstawie których tworzyli swoją sztukę. Promieniowali swoim światłem na masy i czasami potrafili zwrócić uwagę na ciemne siły drzemiące w masach, które trzeba eksponować. Mam nadzieję, że mogę tworzyć tak wpływającą na ludzi muzykę. Piszę muzykę, która ma wywoływać iskry i zostawiać słuchacza z refleksją jeszcze długo po tym, jak muzyka przestanie grać.

Jako trębacz jazzowy grałeś z Jay-Z, Beyoncé, Commonem, Erykah Badu, Lauryn Hill, Rihanną, Eminemem. Co sprawia, że decydujesz sie współpracować z tą a nie inną osobą?
Występowałem i pracowałem z wieloma fenomenalnymi artystami w różnych wariantach – jako aranżer, piszący piosenki, solista, kompozytor i producent. Od Maxwella, Rihanny, Beyoncé do Gregory Portera, Mosa Defa, 50 Centa, Kanye Westa, a także moich najstarszych przyjaciół: Roberta Glaspera i Terrace'a Martina, którzy doszli do naprawdę wielkich rzeczy pod względem artystycznym. W pracy patrzę na talent, na więzi, które mnie łączą z artystą, na ludzi, którzy tworzą coś, co będzie miało duży wpływ na społeczeństwo.

Masz także doświadczenie z filmem „Miles Ahead”, za który właśnie odebrałeś nagrodę Grammy. Nagrałeś do niego wszystkie partie trąbki, oprócz oryginalnych ścieżek Davisa i przygotowywałeś do roli Miles'a odtwarzającego jego postać Dona Cheadle'a. Podoba ci się praca w filmie?
Pracowałem nad tym filmem i ścieżką dźwiękową z Donem Cheadle, Robertem Glasperem i The Miles Davis Estate. To było cudowne doświadczenie. Duże wyzwanie, bo musiałem użyć wielu umiejętności, których wcześniej nie używałem. Byłem mocno zaangażowany w produkcję, komponowanie kilku piosenek, granie na trąbce. Musiałem także analizować styl Miles'a, by mieć pewność, że to, co komponuję, brzmi sensownie, biorąc pod uwagę jego głos. Trzeba było wszystko tak przygotować, żeby wypełnić to, czego Miles nie określił jasno, zostawiając nam swój muzyczny spadek. Przez większość czasu, kiedy oglądasz znakomity występ Dona Cheadle'a grającego na trąbce w filmie, słyszysz właśnie mnie. Musiałem zsynchronizować moje kompozycje i nagrania z obrazem palców Dona po nagraniu jego scen. To musiało brzmieć jak Miles Davis i być idealnie dostosowane do gry Dona, dokładnie i wiarygodnie. Jeden z najlepszych komplementów, które usłyszałem, był ten od profesjonalnych trębaczy, którzy myśleli, że Don naprawdę grał, ponieważ jego place były idealnie zgrane z dźwiękiem.

Powiedziałeś kiedyś, że jednym z największych problemów, kiedy jesteś zajęty, jest mówienie „nie” nawet ulubionym artystom i przyjaciołom. To dla Ciebie trudne?
Boli mnie, że muszę odrzucać świetne okazje. To duży problem dla mnie powiedzieć „nie”, zwłaszcza jeśli jest to przyjaciel z branży albo współpracownik. Szczególnie nie lubię tracić okazji i rezygnować z czegoś, co wydaje się być dobrym posunięciem. Ale dla mojego spokoju, dla rozwoju własnego i mojej kariery, muszę rozważać wszystkie propozycje bardzo ostrożnie. Muszę zadawać pytania typu: czy ta okazja będzie wpływać na moją karierę tylko teraz, czy będzie miała znaczenie również w przyszłości? Czy ten wpływ będzie negatywny czy pozytywny? Ile czasu będę musiał poświęcić na nowe projekty i jak czas, który na nie poświęcę, wpłynie na moje indywidualne pomysły? To naprawdę trudny proces zarządzać czasem, ale jestem szczęśliwy.

Twój dziadek był policjantem. Wszyscy w Twojej rodzinie mieli podobną pracę w instytucjach. Jak to się stało, że zostałeś artystą?
Ta instytucja się nazywała Memorial Lancers Drum and Bugle Corps. Byłem tam od 6 do 16 roku życia. To była instytucja, którą mój dziadek założył, żeby pomóc dzieciakom uczyć się życiowej dyscypliny i muzyki. Większość moich braci i sióstr brało w tym udział. A ja czułem gdzieś głęboko, że chcę iść za tym braćmi, którzy czują ogromną pasję do gry na perkusji. Miałem podobną pasję. Muzyka fascynowała mnie jako coś, co pozwalało wgłębiać się w dźwięk trąbki. Z czasem zacząłem pogłębiać swoją pasję i grać 8-10 godzin dziennie i coraz bardziej się rozwijałem. Pragnąłem uczyć się jazzu i pewnego dnia chciałem zacząć występować zawodowo. Wytrwałem w tym postanowieniu i stałem się tym, kim chciałem się stać. Ta fascynacja muzyką i kreowaniem jej jest we mnie żywa do dzisiaj. Wciąż jestem ciekawy i wciąż się uczę. Muzyka nadal pozostaje moją pasją. Moja mama często mówi, że trąbka i muzyka są moim życiem.

Dorastałeś w trudnym miejscu. Jako nastolatek byłeś aresztowany bez powodu. Nie każdy potrafi poradzić sobie w takiej sytuacji. Jak Tobie się to udało?
Jestem z Ferguson – miejsca, gdzie powiedzenie „Czarny znaczy problem” było na porządku dziennym. Jako nastolatek byłem często błędnie i źle oceniany jako Afroamerykanin. Owszem, byłem dwa razy aresztowany bez powodu. Wzrastałem w otoczeniu dwójki fantastycznych rodziców, którzy pomogli mi odnaleźć swoją drogę życiową i jestem im za to wdzięczny. Kiedy myślę o Mike'u Brownie (18-letni Afroamerykanin zastrzelony w Ferguson bez powodu przez białego policjanta - przyp. red.), który został zamordowany przez służby porządkowe, przypominam sobie, jakie miałem szczęście. Udowodniłem policji, że się pomylili co do mnie. Pokazałem im mój silny charakter, który zawdzięczałem moim rodzicom, którzy przekazali mi wiele wartości. Mogłem policjantom udowodnić, że nie wszyscy czarni to zbiry, kryminaliści, bez edukacji i zawsze winni.

Czym jest Twoja inicjatywa pod nazwą „Compositions for a Cause”?
To śmiałe przedsięwzięcie, które stworzyłem z Andreą Pizziconi, żeby skomponować piosenki, które mają ważne przeznaczenie. Chodzi o to, żeby aktywować innych poprzez sztukę. To mój sposób, żeby spełniać swoją rolę tak jak powinienem. Dostałem prezent od Boga i moją powinnością jest używać tego daru tak, by także pomagać innym, nie tylko czyniąc ich szczęśliwymi dzięki muzyce. Procedura jest taka, że nasze kompozycje są non-profit i mają walczyć z niesprawiedliwością oraz walczyć o większy humanitaryzm na świecie. Pierwszy projekt „Compositions for a Cause” to była piosenka „Running”, którą śpiewał zwycięzca Grammy Awards Gregory Porter oraz zwycięzca Grammy Award i laureat Oscara, raper Common. Kiedy napisałem o kryzysie uchodźczym na greckich wyspach, było to bliskie wielu z was, ale nadal jest to odległy problem dla wielu Amerykanów. Dzisiaj, kiedy walczymy z obecnym rządem, istotniejsze jest, żeby pokazać światu, że troszczymy sie o uchodźców i pomagamy im osiedlać sie w Ameryce.

Wiele osób mówi o Tobie: kiedy gra, mówi prawdę. To twój sposób na budowanie kariery?
Ludzie znają i szanują moją grę na trąbce, bo wynika to ze sposobu, w jaki podchodzę do muzyki. A moje podejście bierze się prosto z serca. Kiedy gram, próbuję blokować moją dumę oraz ego i grać moje prawdy życiowe pięknie i namiętnie.

Chcesz, żeby ludzie odbierali twoje przesłanie miłości, wolności i nadziei. W Szczecinie będziesz grał wysyłając ten sam przekaz?
Kiedy gram w Szczecinie, planuję przekazać to, kim jestem na scenie. Chcę pozostawić dobre wibracje, pełne akceptacji, inspiracji, nadziei i przede wszystkim miłości. Czekam na ten koncert.

Keyon Harrold

Nazywany przez Wyntona Marsalisa „przyszłością trąbki" oraz „jednym z najbardziej rozchwytywanych trębaczy na świecie” Keyon Harrold, pochodzący z St. Louis absolwent nowojorskiej szkoły muzyki Mannes, jest eklektycznym trębaczem, producentem muzycznym, autorem piosenek, znanym z tego, że swoimi utworami i pełnym improwizacji stylem przesuwa granice muzyki. Jako trębacz Harrold wystąpił na niemal 100 albumach, od płyt jazzowych, r&b, pop i gospel, po bluesa i hip hop.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto