Dzięki uprzejmości sekcji informacyjno-prasowej PKW Afganistan udało nam się porozmawiać z jednym z saperów.
Kapral Stanisław Łydka na co dzień służy w 5 pułku inżynieryjnym w Szczecinie. W wojsku służy niecałe dwa lata, nie licząc służby zasadniczej. 28-letni kawaler przyznaje, że gdyby miał żonę i dzieci, trudniej byłoby mu wyjechać na misję. Afganistan to jego pierwsza misja. Zapytany o powód wyjazdu, odpowiada krótko.
- To należy do obowiązków żołnierza. Rodzina szanuje moją pracę i decyzję, jaką podjąłem – mówi żołnierz.
Skromnie, bez patosu odpowiada o zadaniach, jakie codziennie tutaj wykonuje. Nie wywyższa się. A przecież przeszedł bardzo trudne szkolenie, żeby w ogóle się tutaj znaleźć. Bez saperów żaden patrol ani konwój nie wyjedzie poza bramy bazy, stąd też duża liczba takich wyjazdów, czasem nawet kilka razy dziennie.
- Stres jest, tego nie da się ukryć – mówi kapral Łydka. - Nigdy do końca nie wiadomo, co przeciwnik podłożył, jakich środków do tego użył. Stres jednak mobilizuje do tego, aby działać, skupić się i nie popełnić żadnego błędy.
Jeśli chodzi o zadania, jakie obecnie wykonuje, to przede wszystkim ochrona przed minami – pułapkami, czyli jak mówi się w żargonie wojskowym ajdikami (IED – Improvised Explosively Device – improwizowane urządzenie wybuchowe). W praktyce wygląda to tak: dowódca patrolu w momencie gdy zauważy coś niepokojącego, informuje o tym grupę inżynieryjną. Saperzy wysiadają z pojazdu i sprawdzają. Czasem muszą sprawdzić przepust, innym razem podejrzane zawiniątko leżące na drodze. Jeśli faktycznie znajdą ajdika, wzywają amerykański oddział saperski, który prowadzi już dalsze czynności (jak m. in. przetransportowanie i detonacja ładunków).
Jeśli znajdą tzw. niewybuchy (pozostałości po minach radzieckich, czy też inne środki wybuchowe) wtedy uwzględniając oczywiście procedury bezpieczeństwa, mogą dokonać ich detonacji. W składzie grupy inżynieryjnej są także psy saperskie, które uczestniczą przy przeszukiwaniach samochodów wjeżdżających na teren baz. Często saperzy wyjeżdżają do zgłoszeń policji afgańskiej, która informuje o miejscu, gdzie został podłożony środek wybuchowy.
Szczególnie jeden patrol najbardziej utkwił w pamięci. Był to patrol do polskiej bazy Four Corners.
- Wyjechaliśmy około godziny 13 z Ghazni – opowiada saper. - W trakcie trasy sprawdzaliśmy drogę tak często, że praktycznie co kilka minut wysiadaliśmy z samochodu. Patrol trwał kilka godzin. Na szczęście nic nie znaleźliśmy. Byłem zmęczony, ale usatysfakcjonowany. Cieszyłem się, że dobrze wykonaliśmy swoją pracę.
Co jest dla niego najważniejszym zagrożeniem?
- Przede wszystkim ajdiki, miny przeciwpancerne i przeciwpiechotne – mówi żołnierz. Najtrudniejsze jest też zlokalizowanie ładunków. Rebelianci mają co chwilę nowy pomysł, gdzie je ulokować. Nigdy nie wiemy, jaka niespodzianka na nas czeka.
Zapytany, czy wziął jakiś talizman na szczęście, przecząco kręci głową.
- Nie wierzę w talizmany, wierzę w Boga i ufam, że obdarzył mnie opieką i będzie mnie chronił – wyjaśnia.
Co robi w wolnym czasie?
Przyznaje, że nie ma go zbyt dużo, bo częste patrole są bardzo czasochłonne. Gdy już ma chwilkę, korzysta z Internetu, dzwoni do domu, rozmawia z kolegami.
- Przywiozłem ze sobą trzy książki, które już przeczytałem, a przede mną jeszcze pół roku – śmieje się. Pozostaje klub żołnierski, gdzie jest biblioteka i telewizja, jest jeszcze siłownia.
Zapytany, czy chciałby jeszcze coś dodać, mówi:
- Chciałbym pozdrowić swoją rodzinę. Chyba nie ma żołnierza, któremu nie brakowałoby bliskich na misji. Pozdrawiam moich kolegów z 1 kompanii drogowo – mostowej 1 batalionu inżynieryjnego. I dowódcę 5 pułku inżynieryjnego ze Szczecina. Wrócę do nich za kilka miesięcy.
Fot. Anna Pawlak, archiwum PKW
Wywiad przeprowadziła Anna Pawlak, z sekcji informacyjno-prasowej PKW Afganistan w Ghazni
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Koniec sprawy Assange'a. Ugoda z USA zapewnia mu wolność
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?