Niezwykły film z 1940 roku. - To rzadkość! - mówią znawcy

Wczoraj w Szczecinie historię odnalezienia filmu i poszukiwań bliższych danych na temat jego bohaterów w Państwowym Archiwum kreciła niemiecka telewizja NDR. Bedzie go można zobaczyć już wkrótce, 8 maja o goidz. 19.30 w sygnale niekodowanym z satelity Astra 19,2 na terenie całej Europy.

- Ojciec odnalazł film na początku lat 50. - opowiada Antoni J. Białous. Oglądałem go wiele razy. Pokazuje sceny z życia zwykłej rodziny. W tym urodziny małej Marici w towarzytswie dziesięciorga zaproszinych dzieci.
Film odnaleziono w willi stojącej na skrzyżowaniu ulic Marii Curie-Skłodowskiej i Biskupa Ignacego Krasickiego. Należała do kupca Otto Schultza.

Niemieckiej telewizji pomaga dziennikarka Ewa Karśnicka oraz szczecińskie Studio Filmowe seeTV, które film zdigitalizowało.

- Ciekawe jest to, że film został profesjonalnie zmontowany, a nawet dodano doń napisy, co raczej było rzadkością - mówi Ewa Karśnicka. - Nagrano go na 16 mm taśmie kolorowej firmy AGFA, która w 1936 roku wprowadziła przełomowy, chroniony 278 patent filmu odwracalnego Agfacolor Neu. To unikat, bo mamy wiele filmów wojennych, ale takich, które pokazują zwykłe życie rodzinne, już nie.

Niemieccy dziennikarze są zafascynowani filmem. Norddeutscher Rundfunk jest regionalną telewizją obsługującą landy Dolną Saksonię, Meklemburgię - Pomorze Przednie, Szlezwik-Holsztyn i miasto na prawach landu Hamburg. A to właśnie tam osiedliło się wielu szczecinian wysiedlonych przez władze niemieckie w 1945 roku, gdy do Szczecina zbliżała się armia sowiecka.

- Fantastyczny film - mówi krótko Katrin Matern, dziennikarka NDR. - Rzadko spotykany.

W szczecińskim archiwum, dzięki pomocy fachowców zostały odnalezione dane, dotyczące willi. Wynika z nich, że dom zajmował bogaty kupiec i może właśnie dlatego film zmontowany został przez znajacego się na tym specjalistę i dodano doń napisy, czego zazwyczaj nie czyniono. Stad znamy imię córki kupca i datę, kiedy film był nagrywany.

- Oglądałem sfilmowane przyjęcie urodzinowe Marici i zastanawiałem się, co z tymi dziećmi się stało - opowiada Antoni J.Białous. - Pewnie dziś, jeśli żyją, mają po osiemdziesiąt, a może więcej lat. Chciałem odszukać te dzieci, ale sam nie byłem w stanie. Dlatego skontaktowałem się z moją koleżanką, dziennikarką telewizyjną, Ewą i ona wzięła to na siebie. Mam nadzieję, że dzięki kręconemu dziś filmowi przez NDR zgłoszą się dzieci, które są bohaterami tego filmu.

Przypomnijmy, że jakiś czas temu pojawiła się sprawa samolotu Dorn DO-24, który 5 marca 1945 r. startował z jeziora Resko Przymorskie z 80 ewakuowanymi dziećmi na pokładzie. Zanim dobrze wzbił się w powietrze, został zestrzelony. Wszyscy zginęli. Opisywaną historią zainteresowała się niemiecka gazeta Nordkurier, której dziennikarze odnaleźli świadka tamtych wydarzeń, wówczas jedenastoletniego Rolfa Schmidta. Doszło do wielu spotkań władz Trzebiatowa oraz Zarządu Niemieckich Grobów Wojennych i Muzeum Dorniera z Friedrichshafen. Postanowiono zebrać fundusze na wydobycie wraka samolotu z jeziora. Upłynęło 7 lat i nic nie zrobiono. Może tym razem będzie lepiej i losy dzieci z filmu zostaną wyjaśnione.