- To ważne urządzenie, unikatowe na polskie stosunki, służące do ćwiczeń w ratowaniu zwierząt – mówi druh Przemysław Taranowicz. – W Stanach Zjednoczonych bardziej poważnie podchodzi się do tego problemu, który u nas raczej jest w powijakach.
Podstawą działalności OSP Gryf jest działalność paramedyczna. Każdy z naszych członków posiada rozszerzony kurs pierwszej pomocy dorosłym i dzieciom opatrzony stosownym, międzynarodowym certyfikatem. Teraz doszło jeszcze ratowanie zwierząt.
Jak sprawdzić, czy pies oddycha? Jak zorientować się, czy bije jego serce? To
wszystko można przećwiczyć na fantomie. A nawet więcej. Można nauczyć się, jak wobec zwierzęcia zastosować system "usta – usta”. W przypadku ludzi, jest to w miarę proste, a jak poradzić sobie ze zwierzęciem, które ma pysk?
- Są dwie metody – mówi druh Marek Domaradzki. – Można objąć psi noc i bezpośrednio wdmuchiwać mu powietrze do płuc, albo – co jest zrozumiałe ze względu na higienę i opory człowieka – złożyć dłonie w "trąbkę”, przyłożyć do nosa i dopiero robić sztuczne oddychanie.
Pies w trakcie reanimacji powinien leżeć na prawym boku z odchyloną do tyłu głową. Aby udrożnić oddech, powinno się mu wyciągnąć z pyska język, który przy omdleniu jest bezwładny.
- Uczyli nas tego doświadczeni weterynarze, w tym Joanna Kleina z OSP Wołczkowo. – dodaje druh Taranowicz. – Wbrew pozorom, taka wiedza może być bardzo przydatna, stad nasza współpraca z OSP Wołczkowo. Posiadają psy biorące udział w akcjach ratunkowych w poszukiwaniu osób żywych. Może nastąpić zadymienie lub innym przypadek, gdy pies odniesie po9wazne rany. Pies, szczególnie dla osób pracujących z nim, to przyjaciel, którego też nie można pozostawić samemu sobie, gdy grozi mu utrata życia.
Podstawą działalności OSP jest działalność paramedyczna, ale tez wielu ratowników posiada również specjalizacje wysokościowe. A także w zakresie ratownictwa wodno-nurkowego. Gro druhów posiada stopnie ratownicze WOPR i wysokie uprawnienia nurkowe.
Druhowie z OSP Gryf zasłynęli w ubiegłym roku wysłaniem do kancelarii premiera Donalda Tuska listu z zaproszeniem na kurs pierwszej pomocy i stosownego vouchera. Stało się to po tym, gdy podczas apelu w Sulęczynie, gdzie premier przebywał, zasłabł jeden z uczniów. Podobno, jak twierdzili strażacy, Pierwsza jego reakcja i chęć niesienia pomocy były poprawne, ale – jak zaznaczyli – dostrzegli także niedoskonałości. Postanowili wiec fachowo przeszkolić premiera, wysyłając mu voucher na bezpłatny kursu udzielania pierwszej pomocy. Nie skorzystał.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?