Bandyci pojawili się o godzinie 22 i przeszli ulicami miasta. Przez dwie godziny w sześciu samochodach wybili szyby. W pięciu zdjęli i poniszczyli tablice rejestracyjne. Zostawili je następnie na maskach pojazdów. Straty oszacowano na osiem tysięcy euro. Policja twierdzi, że wybryk miał tło narodowościowe. Dokonali tego dwaj mężczyźni w ciemnych jeansach i bluzach z kapturami.
„Jednym pociągnięciem cały proces integracji polsko-niemieckiej w gminie Loecknitz legł w gruzach” – piszą Nordkurier, lokalna, niemiecka gazeta.
Nastraszyć Polaków
Inaczej uważają mieszkający lub pracujący tam Polacy. Twierdzą, że incydent ten był jednorazowym, chuligańskim wybrykiem.
- Tak samo jak w Polsce, zdarzają się chuligańskie wybryki – mówi Jan Rybski, doradca gospodarczy i inwestycyjny z Loecknitz. – Sprawa została bardzo mocno rozdmuchana. Dokładnie o to chodziło posądzanemu o zamieszanie ugrupowaniu nacjonalistycznemu NPD. To, że sprawa nabrała takiego rozgłosu jest w 300 procentach wykonanym przez nich zadaniem i to z wykorzystaniem polskich mediów. Chodziło o to, by nastraszyć Polaków, zniechęcić ich do przyjeżdżania do Niemiec. Wszyscy mieszkańcy wioski są oburzeni tym incydentem. Nikt tego nie pochwala. Niemcy zdają sobie sprawę z tego, że wiele zawdzięczają Polakom. Gdyby nie oni, byłby z pewnością tutaj, co najmniej jeden supermarket mniej, co najmniej dwa bloki mieszkalne musiałyby zostać wyburzone, nie byłoby tutaj inwestycji. To głównie dzięki nam życie w Loecknitz nabiera tempa.
Wyzywali od pedałów
O tym, że życie u naszych sąsiadów nie jest sielanką często przekonują się dojeżdżający do Loecknitz ze Szczecina uczniowie polsko-niemieckiego liceum. Bartek, Daniel i Maciek twierdzą, że spotykają się z niechęcią niemieckich „kolegów”.
- Rzucali w nas bananami, wyzywali od pedałów – opowiadają chłopcy. – Nie jest to częste, jednak się zdarza. Nieprzyjemności mieliśmy również wtedy, gdy leżał śnieg. Uczniowie podzielili się na dwa obozy: niemiecki i polski, i dla zabawy obrzucali śnieżkami. Jednemu z nich się nie podobało, że przegrywają i zaczął nas wyzywać i szarpać.
Andrzej Kus
Fot Tomasz Łój
W sprawę zaangażował się burmistrz Loecknitz. Zaapelował do świadków zdarzenia, by zgłaszali się do niego lub na policję. Podkreśla, że wspólne życie Polaków i Niemców w tej niewielkiej miejscowości się polepszyło, a takie wypadki psują dorobek wielu lat.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?