Z nieoficjalnych informacji wynika, że jacht, po remoncie, ma w przyszłym roku wziąć udział w zlocie żaglowców w Szczecinie. Do Kanady miałby odpłynąć dopiero w roku 2008.
„Maria” stoi w tej chwili w hangarze, na terenie jednej ze szczecińskich przystani. Jest tam od października 2003 roku, od czasu powrotu z drugiej wyprawy wokółziemskiej. Opiekują się nią żeglarze Aleksandra i Andrzej Koncewiczowie.
– Ludek zawsze chciał żeby „Maria” pływała, był przeciwny ustawieniu jej w muzeum. Był też przeciwny sprzedaży jachtu – mówią.
Sama miłość i fascynacja „Marią” nie wystarczą, by ją zatrzymać. Jest też drugi problem – pieniądze. Jacht jest drewniany i ma 35 lat. Jest kosztowny w utrzymaniu i eksploatacji. Wymaga częstych remontów i konserwacji. Jest niewielki, jednorazowo mogą na nim płynąć cztery osoby.
Wojciech Jacobson, żeglarz, przyjaciel Ludka (spędził na „Marii” dwa lata) koszt rocznego utrzymania jachtu ocenia na 80 do 100 tys. złotych. Miasto utrzymuje już jeden jacht – „Dar Szczecina” i wątpliwe, by podjęło się utrzymania drugiego.
Kilka osób proponuje założenie fundacji.– Jestem w tym jachcie zakochany – przyznaje żeglarz Maciej Krzeptowski, kapitan „Marii” w czasie jej drugiego rejsu wokół globu.
– Bardzo chciałbym, aby został on w Szczecinie, ale najpierw porozmawiajmy z Bolkiem Kornelukiem, żeby to broń Boże nie wyglądało na to, że my chcemy mu ten jacht zabrać.
„Maria” jest znana na całym świecie, była wspaniałym ambasadorem Szczecina i może nim być nadal. Gdyby rozmowy z właścicielem przebiegły pomyślnie, to założenie fundacji byłoby dobrym rozwiązaniem.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?