Przełom stycznia i lutego to okres, w którym pustoszeją studenckie kluby, a w szwach zaczynają pękać biblioteki i czytelnie. Oblegane są również punkty ksero. Nawet w akademikach panuje względna cisza.
Oczywiście sesja to największy stres dla tych, którzy podchodzą do niej po raz pierwszy. Radek, student pierwszego roku turystyki i hotelarstwa na wydziale zarządzania i ekonomiki usług US po semestrze zimowym ma dwa egzaminy. Jeden już zdał, na tróję.
- Łatwo nie było, dużo materiału, trudne pytania więc tym bardziej fajnie, że się udało – mówi. – Egzaminatorka była raczej otwarta i przyjazna, ale i tak kilkanaście osób oblało.
Tak więc – pierwsze koty za płoty. Jak twierdzą bardziej doświadczeni studenci – teraz będzie tylko lepiej.
- Pierwszy rok był chyba najgorszy, bo musiałem we wrześniu poprawiać aż dwa egzaminy – wspomina Marcin Czech, obecnie kończący politologię na US i uczący się także w Maius College. – Potem także nie było lekko, zdarzały się warunkowe zaliczenia a nawet egzamin komisyjny.
Przez pięć lat udało się też wypróbować różne sposoby na przetrwanie sesji.
- Próbowaliśmy np. nauki w grupie, ale wyniki okazały się słabsze niż wcześniej – mówi. – Kiedyś zastosowałem ma próbę jakiś środek ziołowy, który miał pobudzić moją koncentrację. Niestety po pół godzinie zasnąłem.
Maciek Kosecki z Akademii Rolniczej ma inny sposób.
- Nigdy nie przerabiam całego materiału – wyznaje. – Zawsze przeprowadzam selekcję i uczę się tylko tego co wydaje mi się najważniejsze. Dowiaduję się też jakie były pytania w poprzednich latach lub jakie dany wykładowca ma ulubione tematy, tzw. pewniaki. Sprawdza się w jakichś 40 proc.
Jedni wolą uczyć się do późna, inni raczej wstaną o świcie niż zarwą noc.
- Ja po prostu przez dwa tygodnie jestem zakręcona – mówi Magda, studentka zarządzania i inżynierii produkcji na Politechnice Szczecińskiej. – Niestety zupełnie nie umiem ściągać, więc muszę liczyć tylko na siebie.
Jednak wbrew pozorom, sesja to stres nie tylko dla studentów. To także czas bardzo wytężonej i wyczerpującej pracy wykładowców, którzy na tę okoliczność muszą przeistoczyć się w sprawiedliwych egzaminatorów.
- Wysłuchanie kilkudziesięciu osób czy przeczytanie nawet kilkuset prac to naprawdę niełatwe zadanie - mówi prof. Jacek Leoński z Instytutu Socjologii US. - Ale egzaminy to także sprawdzian dla nas, wykładowców. Możemy się wtedy przekonać, czy to co staraliśmy się przekazać zostało przez studentów zrozumiane, przyswojone. Po prostu – czy sprawdziliśmy się w swojej roli.
Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?