- Odniosłaś sukces. Jesteś gotowa do roli gwiazdy?
- Nie czuję się gwiazdą! Takie przyjęcie powoduje u mnie zdziwienie. Ale skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie jest to przyjemne. Zresztą nie wydaje mi się, żebym była zbyt popularna. Wciąż mam komfort tworzenia - robię to, co lubię, nie obawiając się, że wywołam skandal na dużą skalę.
- Kiedy wydawałaś pierwszą płytę - „Samotność o zmierzchu”, byłaś brunetką. Teraz nowa płyta – „Kilka historii na ten sam temat” i zmiana koloru włosów na blond. W muzyce więcej melancholii.
- Cieszę się, że ludzie dostrzegają zmiany w mojej muzyce i we mnie. Jedno i drugie było konsekwencją wewnętrznej potrzeby i metamorfozy. W końcu od ostatniego wydawnictwa minęły 3 lata, które wywarły na moje życie ogromny wpływ. Ale to ludzie dopinają mi etykietki.
- Jesteś w szczęśliwym związku, a śpiewasz o niespełnionej miłości. Doświadczenie własne czy wyjątkowy zmysł obserwacji?
- Jestem obserwatorem. Historie innych ludzi są dla mnie największą inspiracją. Mimo to nigdy nie piszę o sprawach, których sama nie doświadczyłam. Dobrze pamiętam, co wtedy czułam. Identyfikuję się z tekstami piosenek które śpiewam.
- Wpływ lat 60. i 70. jest znakiem szczególnym „Kilku historii…” Twój wizerunek sceniczny także. Skąd fascynacja tamtym okresem?
- Wtedy była swoboda. I obezwładniająca prostota. Granie nie miało barier. Twórcy nie musieli walczyć z rozgłośniami radiowymi. Ludzie tworzyli dla sztuki, nie dla pieniędzy.
- Na twoich rękach widać wyraźne ślady po kocich pazurkach. Jesteś „kociarą”?
- Kocham dachowce. Na razie mam dwa. Znalazłam je na ulicy. Nie zdążyłam ich nazwać – mówię do nich Czarna i Szara. Jak się przybłąka następny, pewnie też mu nie odmówię.
- Wkrótce Twoje urodziny. Co najbardziej chciałabyś dostać w prezencie?
- Domek z działką! Mieszkam w Warszawie i najzwyczajniej w świecie brakuje mi natury.
- Po raz trzeci jesteś w Szczecinie. Jak odbierasz nasze miasto?
- Za każdym razem jestem tu „w biegu”. Dlatego nie zdążyłam się mu porządnie przyjrzeć. Ze Szczecinem kojarzy mi się Kasia Nosowska i zespół Hey oraz wyśmienita publiczność. Dzisiejsze, tak życzliwe przyjęcie, szczerze mnie wzruszyło.
- W biegu. Czy Ty w ogóle odpoczywasz?
- Jasne, że tak. Ładuję akumulatory w domu, słodkim nicnierobieniem. A! I jeszcze jem, bardzo dużo jem. Musze się pochwalić, że dobrze gotuję.
- Dziękujemy za rozmowę.**
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?