Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Nein” dla polskiego

Redakcja
Mirosław Michałowski pozwał pracodawcę - firmę „Arvato Services” za dyskryminację. Zakazano mu mówić w pracy w ojczystym języku. Przedstawiciele firmy przyznają się do prośby, nie nakazu.

Kierownictwo firmy wydało kontrowersyjne polecenie – w salach operacyjnych ma brzmieć wyłącznie język niemiecki, także w rozmowach prywatnych. Na drzwiach wejściowych do sali, w której obsługuje się telefonicznie zachodnich klientów, zawisła kartka z napisem „Hier wird nur Deutsch gesporochen!!!”, co w tłumaczeniu oznacza – „tutaj mówi się tylko po niemiecku”.

– Kierownictwo mówiło, że polski w tle przeszkadza niemieckojęzycznym rozmówcom, że źle go odbierają, a to obniża jakość usług. Wpoznańskim oddziale doszło dotego, że Polacy wymyślali sobie niemieckie nazwiska! Klientowi podobno było łatwiej zapamiętać – mówi Mirosław Michałowski, odpowiedzialny za ujawnienie praktyk dyskryminacyjnych przez „Arvato”. – Takie polecenie jest niedopuszczalne, sprzeczne z prawem pracy, konstytucją inarusza moją godność.

Chociaż firma zawarła z mężczyzną roczną umowę, to kiedy publicznie przeciwstawił się nowym regułom, zwolniła go. Adwokat mężczyzny twierdzi, że podstawą usunięcia pracownika z Call Center była kara za bunt i strach przed prowokacją innych pracowników.

– Za granicą mieszkam od 82 roku, dlatego mój niemiecki jest biegły. Chciałem pracować w Szczecinie – kontynuuje Mirosław Michałowski, który jest członkiem Stowarzyszenia Przeciwko Dyskryminacji Polskich Dzieci w Niemczech. – Moja rodzina już dostała baty od Niemców. Córka była dyskryminowana w szkole. Nauczyciele nawet wdomu zakazywali jej mówić po polsku. Odmówiła. Za karę wysyłali na dodatkowe lekcje. Teraz podobna nietolerancja spotkała mnie w Polsce. To jest jak nóż w plecy.

Ale kierownictwo centrum telefonicznego zaprzecza jakoby kiedykolwiek wprowadziło podobny regulamin.

– Nigdy nie było i nigdy nie będzie zakazu posługiwania się językiem polskim – napisali w oświadczeniu. – To była tylko prośba do pracowników.

Mirosław Michałowski nie ma wstępu do firmy. Ale wcześniej skrzętnie udokumentował całe zdarzenie, m.in. zrobił zdjęcia kartce na drzwiach, na którym widać trzy wykrzykniki dołączone do „prośby” napisanej zresztą w języku niemieckim.

Dyrektor generalny „Arvato” Janusz Jankowiak przeprosił Michałowskiego za…wykrzykniki właśnie! Na terenie firmy nie zakazuje się już prywatnych rozmów w ojczystym języku. Pozostała prośba – „w tym pomieszczeniu prosimy o używanie języka, w którym prowadzona jest obsługa klientów”…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto