Aktualizacja godz. 12:15 - De Jonge oburzony, wali ręką w stół Z budynku przed kilkunastoma minutami wyszedł jeden ze stoczniowców, Roman Pniewski. Wcześniej stał z transparentem w języku angielskim ""Witamy na pogrzebowym stosie polskich stoczni", wyrażając swoje niezadowolenie z sytuacji.
- De Jonge uderzył ręką w stół i powiedział, że nie życzy sobie takiego zachowania z naszej strony - mówi Pniewski. - Był oburzony, że tak potraktowaliśmy komisarz i nie chcieliśmy z nią rozmawiać. Że potraktowaliśmy ją gwizdami. Ale mogę powtórzyć: z Kroes nie mamy o czym rozmawiać.
Aktualizacja godz. 12:00 - Co drugi stoczniowiec musi szukać pracy
Z budynku wyszedł Jacek Kantor, szef Solidarności '80 w Stoczni Szczecińskiej Nowa. Potwierdził, że on również złożył pismo z prośbą o spotkanie z de Jongem. Wiadomo już, że nie wszyscy stoczniowcy znajdą w tym miejscu pracę. Zatrudnionych zostanie dwa tysiące osób. Kolejne dwa tysiące - musi poszukać nowego zajęcia. Na spotkaniu poinformowano też, że w Szczecinie produkowane będą konstrukcje stalowe.
Aktualizacja godz. 11:35 - "Neelie Kroes przyjechała zobaczyć trupa"
Z budynku wyszedł**Krzysztof Fidura, szef Solidarności Stoczni Szczecińskiej Nova.
- Zostawiłem pismo skierowane do pana Jana Ruurda de Jonge, w którym prosimy o spotkanie tylko z nim - mówi. - Nie chcemy pamiętać już o przeszłości. Liczy się teraz przyszłość, ona jest najważniejsza. Musimy uzgodnić, jak będzie dalej to wszystko wyglądało, jak z zatrudnieniem. Po co dzisiaj przyjechała Neelie Kroes? Nie wiem. Chyba zobaczyć trupa.
**
Aktualizacja godz. 11:25 - Neelie Kroes: "Widzę szansę na reaktywację stoczni"
Neelie Kroes wyjechała główną bramą z terenu stoczni. Zaraz za nią wysiadła z samochodu i na moment podeszła do krzyża. Następnie, wraz z Janem Ruurd de Jonge, przedstawicielem nowego właściciela, odpowiedziała na kilka pytań.
- Widzę w niedalekiej przyszłości dużą szansę na reaktywację tego miejsca - powiedziała.
Na pytanie kto jest właścicielem de Jonge odpowiedział.
- Jestem jego przedstawicielem, nic więcej nie mogę powiedzieć.
Później ponownie wsiedli do limuzyny i podjechali 50 metrów do budynku, gdzie była rano. Weszli do środka.
Już o godzinie 9 Neelie Kroes była w budyku przy stoczni, gdzie spotkała się z prezesem. Wyszła z niego po półtorej godziny. Wsiadła do samochodu w obstawie ochroniarzy, którzy trzymali parasolki. Obawiała się, że stoczniowcy zaatakują ją pomidorami i jajkami. To miało ją ochronić.
Zobacz też: "Nie chcemy Neelie Kroes w Szczecinie!"
Stoczniowcy są jednak nastawieni pokojowo. Pokazywali torby, by przekonać, że nie mają złych zamiarów. Mają jednak ze sobą tablicę z napisem w języku angielskim: "Witamy na pogrzebowym stosie polskich stoczni".
Następnie komisarz wjechała limuzyną na teren Stoczni. Nie zrobiła tego w miejscu, gdzie wszyscy na nią czekali a boczną bramą.
- Zrobiła nas w balona i osła - komentowali ze złością wszyscy ci, którzy na nią czekali.
Przeczytaj na gs24.pl: Radiowóz reklamuje piwo. Właściciel: To straszak na kierowców
**
**
Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?