Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nasz syn miał wtedy tylko 16 lat

Marcin Niedziółka
Marcin Niedziółka
Dostał strzał w szyję. Długo nie było wiadomo, co się z nim stało. Kiedy go odnaleziono, już nie żył. 16-letni Stefan Jerzy Stawicki, uczeń Zespołu Szkół Budowy Okrętów, zginął 18 grudnia 1970 roku.

To jedna z ofiar Grudnia ‘70 w Szczecinie. Okazją do bolesnych wspomnień była konferencja, która odbyła się w szkole. Uczniowie mogli wysłuchać relacji świadków tragicznych wydarzeń. Takie wspomnienia bolą. Ale nie można o nich zapominać. Tym bardziej, że nastolatek był przypadkową ofiarą wydarzeń grudniowych 1970 roku. Bolesną relację z ust matki zabitego Stefanii Stawickiej wysłuchali uczestnicy konferencji.

Wyszedł rano 18 grudnia do szkoły. Gdy nie wrócił do domu, zaczęły się nerwowe poszukiwania.

– Tego się nie da zapomnieć – wspomina Stefania Stawicka. – W szkole go nie było. Zaczęłam się niepokoić. Na pogotowiu ratunkowym nic się nie dowiedzieliśmy. Poszłam do dzielnicowej rady narodowej przy ulicy Robotniczej, gdzie pracowałam i stamtąd zaczęłam telefonować. Dopiero w szpitalu wojskowym powiedziano mi, że syn jest u nich. Nie myślałam, że to będzie najgorsze.

Dopiero na miejscu okazało się, że nie żyje. Nie zobaczyliśmy go tego dnia. Dopiero nazajutrz rodzice zobaczyli ciało syna. Teraz zaczęły się problemy z wydaniem ciała. Państwo Stawiccy musieli pójść do prokuratury po zgodę na wydanie zwłok.

– Długo czekaliśmy, ale bez rezultatu – kontynuuje pani Stawicka. – Poszliśmy zrezygnowani do domu. Wieczorem otrzymaliśmy nagłą wiadomość, że mamy jechać na pogrzeb syna. Wszystko odbywało się ukradkiem. My mieliśmy szczęście być przy sobotnim pożegnaniu, inni nawet nie byli przy tym. Nie obyło się bez kłamstw.

Na grobie przyłożono tabliczkę z fałszywą datą śmierci, 23 grudnia, a nie 18 grudnia. Zerwaliśmy
ją.

Równie wstrząsająca jest relacja Waldemara Brygmana, który otrzymał wówczas postrzał w biodro.

– Pamiętam nieszczęsny czwartek, 17 grudnia –mówi. –Wpierwszym momencie nie poczułem rany. Ale w pewnym momencie potknąłem się. Dobiegli do mnie koledzy. Pytali: co ci jest? Dopiero wtedy okazało się, że kula przeszła przez biodro na wylot, ale uszkodziła nerw. Do dziś używam kuli.
Wobec takich wspomnień nie można przejść bez echa.

– Dobrze, że żyjemy w innych czasach – skomentował udział w konferencji 16-letni Paweł. – Trudno rozumieć, że Polak strzelał do Polaka. To boli, ale jednocześnie powinno być przestrogą na przyszłość.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto