Kamil Przyborowski ma 10 lat, mieszka na osiedlu Słonecznym i zajął trzecie miejsce na VI Międzynarodowym Festiwalu Młodych Pianistów w Głubczycach. Był jedynym przedstawicielem Szczecina w imprezie, w której uczestniczyło 14 osób z Polski, Litwy, Ukrainy i Estonii w wieku do 10 lat.
– Gdy dostałem tę nagrodę, byłem bardzo szczęśliwy. Nawet łza mi się w oku zakręciła, chociaż starałem się, żeby nikt tego nie widział –mówi Kamil.
Mama Kamila nie mogła pojechać z nim na festiwal. O sukcesie syna dowiedziała się przez telefon.
– Zadzwonił i powiedział, że wygrał – wspomina. – Nie mogłam uwierzyć, że to się stało naprawdę. Nie sądziłam, że sukces może być tak duży.
Na miejscu z chłopcem byli dziadkowie.
– Jak ogłosili wyniki, Kamil rzucił się nam w ramiona – mówi Bruno Zagrodny, dziadek chłopca. – Przeżyłem wtedy pełnię szczęścia. Ściskaliśmy się, to była bardzo spontaniczna reakcja.
Kamil zaczął grać na pianinie, kiedy miał 3,5 roku.
– Moja żona odkryła, że on ma skłonności do muzyki – mówi dziadek. – Od małego szukał kontaktu z muzyką. Na początku to były instrumenty zabawki. Żona interesowała się muzyką poważną, ma dużą wrażliwość, więc wychwyciła te zainteresowania u Kamila.
Dziadkowie wspólnie z mamą postanowili, że dziecko trzeba oddać do szkoły muzycznej. Zaprowadzili go do Cameraty, gdzie trafił pod opiekę Bożeny Przyborowskiej (zbieżność nazwisk przypadkowa).
– Przyprowadzili malucha, który nie mógł usiedzieć na miejscu – wspomina pani Bożena. – Kamil był bardzo ruchliwym dzieckiem, więc uczyłam go nut po kilkanaście minut. Dzieci, które mają szczególne zdolności do muzyki, z reguły są bardzo żywe. To było pierwsze moje doświadczenie z takim małym dzieckiem. Zauważyłam, że on ma bardzo dobrą pamięć muzyczną.
Chłopiec na początku nie miał własnego instrumentu i ćwiczył wyłącznie w Cameracie. Później miał w domu keyboard. W końcu dziadkowie kupili mu pianino i teraz ćwiczy u nich w domu.
– Dziadkowie poświęcają mu dużo czasu – mówi mama chłopca. – Bez nich nie dałabym sobie rady. Pracuję i nie mam tyle czasu, żeby z nim jeździć na koncerty, prowadzić go na zajęcia. On to robi z chęcią i pasją. Słucha dużo muzyki, chodzi do filharmonii. Interesuje się nie tylko muzyką poważną, ale również młodzieżową.
Kamil ćwiczy około godziny dziennie. Ma też czas na zabawy z kolegami, grę w piłkę i naukę języka angielskiego. Jednak muzyka jest najważniejsza.
– Pamiętam swój pierwszy koncert – mówi Kamil. – Zagrałem go w Szkole Podstawowej nr 37. To był „Wlazł kotek na płotek”. Miałem wtedy tremę. Teraz już się nie stresuję koncertami. Chciałbym być zawodowym muzykiem i grać na pianinie.
Opiekunowie chłopca chcą, żeby występował jak najczęściej. Przygotowują się do następnego konkursu.
– Postanowiliśmy z dziadkami, że zaproponujemy Kamilowi drugi instrument, perkusję lub klarnet – mówi Bożena Przyborowska. – Po szóstej klasie może spróbuje zdać do gimnazjum muzycznego. Nie wiadomo, co przyniesie przyszłość, ale muzyk z niego będzie na pewno.
NORBLIN EVENT HALL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?