MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Naprawiają ich dzieciństwo

Marcin Niedziółka
Marcin Niedziółka
Pogotowie opiekuńcze obchodziło niedawno sześćdziesięciolecie. To sześćdziesiąt lat naprawiania małych serc i rodzinnych domów.

Trafiają tu trzylatki jaki i osiemnastolatki. Łączy ich jakiś problem. Zazwyczaj to problem ich rodziców, ale przecież w domu wszystko jest wspólne. Maluchy dziedziczą więc problemy rodziców, choć zazwyczaj jeszcze ich nie rozumieją.

Bolesne historie
– To zadziwiające jak wielki bagaż doświadczeń, ile krzywd i bolesnych historii przynoszą tu ze sobą te dzieci – mówi Małgorzata Kacperska, pedagog. – Nawet takie 10, 11-letnie.

Pogotowie przyjmuje dzieci na opiekę dzienną i całodobową. Ta druga jest dla dzieci, dla których dom rodzinny, dla większości z nas najlepsze miejsce na ziemi, stanowi zagrożenie. Opieka dzienna przygotowana jest dla tych dzieciaków, które miały więcej szczęścia. Dzieci w ośrodku uczą się, podlegają opiece terapeutycznej, rozwijają swoje zainteresowania. Jest tu podstawówka i gimnazjum. Pomoc im to przede wszystkim pomoc rodzinie. Dzieci nie mogą siedzieć w pogotowiu wiecznie. Trzeba tak naprawić dom, żeby dzieci mogły do niego wrócić.

– Żeby dobrze tu funkcjonować trzeba być człowiekiem z pasją – mówi Małgorzata Kacperska. – Dla mnie praca w pogotowiu to pół życia. Łapię się na tym, że czasem bardziej myślę właśnie nad tą połówką.

Praca w pogotowiu to taki emocjonalny bieg na dziesiątki kilometrów. Jest bardzo wyczerpująca.

– Profesjonalizm wymaga, by odsunąć emocje na bok –mówi Małgorzata Kacperska. – Ale nie zawsze się to udaje.

Żeby tu nie wracały
Wychowawcy przywiązują się do dzieci, ale ich marzeniem jest by nie trafiały tu po raz drugi. A czasem trafiają. To oznacza, że trzeba wszystko zaczynać od początku. Zdarzają się też sukcesy, nawet takie spektakularne.

– Trafił do nas 17-letni chłopak. Miał już kontakt z alkoholem, popełniał czyny karalne, istniała duża szansa, że gdzieś na swojej drodze trafi do więzienia – wspomina Małgorzata Kacperska. – Udało mu się coś zmienić. Nadrobił zaległości szkolne, w jeden rok ukończył dwie klasy. Odciął się od starego środowiska.

Takie przypadki działają pokrzepiająco.

Zła opinia
Pogotowie przy Łabędziej 4 ma złą opinię usąsiadów. Gdy wokolicy dzieje się coś złego, ludzie szukają winnych wśród dzieci z pogotowia. Gdy podejrzenia okazują się chybione zazwyczaj nie pada żadne „przepraszam”.

– To krzywdzące i niesprawiedliwe – mówi Małgorzata Kacperska. – Dzieciom trzeba pomagać a nie szukać w nich zła.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom - fałszywe strony lotniska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto