Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nak Muay znaczy wojownik

Robert Duchowski
Robert Duchowski
Marcin Parcheta zdobył w Bangkoku brązowy medal mistrzostw świata w tajskiej odmianie boksu, w kategorii do 71 kg. Szczecinianin trenuje od 2001 roku, ma na koncie wiele sukcesów, prowadzi swój klub. Na co dzień pracuje w ochronie.

- Czym różni się boks tajski od kick-boxingu?
- Tai-boks jest bardziej wszechstronny. Poza kopnięciami nogami i ciosami pięściami, można także uderzać łokciem, kolanami. Nie wolno jednak, co oczywiste, atakować krocza i krtani. Podobnie, jak w boksie, również w tajskiej odmianie są przepisy dla amatorów i zawodowców. Ci pierwsi mają ochraniacze na cały korpus, zawodowcy używają tylko osłon na krocze i szczękę.

- Ten sport zdaje się rozwijać w naszym kraju.
- Tak jest, choć nadal jesteśmy mocno w tyle, nawet za takimi krajami jak Białoruś, Czechy, czy Ukraina. Faktem jest jednak, że mamy rzeszę fanów. Na walki o mistrzostwo Polski przychodzi średnio po tysiąc widzów, na galę zawodową dwa razy więcej. Niestety, patrząc na moim przykładzie, zawodnicy sami muszą sobie jeszcze opłacać i organizować przeloty, nawet na mistrzostwa świata. Wierzę jednak, że w przyszłości się to zmieni – sponsorzy przekonają się do tej dyscypliny. Tym bardziej, że są plany włączenia jej do igrzysk olimpijskich. Jest to jednak wizja na dziś bardzo odległa.

- Ile walk wygrałeś w karierze?
- Mój bilans to 24-3. Pierwszą walkę przegrałem doznając kontuzji kolana. Teraz coraz bardziej myślę o rozpoczęciu kariery zawodowej. Amatorską zaczynałem pod okiem Marka Wołosiewicza, potem uczyłem się u zawodowego mistrza Europy Antonio Delfima w Strasburgu. Trenowałem także w Bangkoku z Australijczykiem polskiego pochodzenia – Pawłem Słowińskim. To mistrz świata WMC, obecnie walczący w formule K-1. Wspólnie ćwiczyłem również z Mariuszem Cieślińskim – zawodowym mistrzem świata Muay Thai.

- Prowadzisz swój klub?
- Tak, nazywa się Nak Muay, co po tajsku oznacza „wojownik” lub „tajski bokser”. Założyłem ten klub, jestem instruktorem. Przy okazji pobytu w Bangkoku zdobyłem również kolejne uprawnienia instruktorskie. Razem ze mną ćwiczy około pięćdziesięciu szczecinian w różnym wieku. Najmłodsi mają czternaście lat, najstarsi są po trzydziestce. Nie wprowadzam kategorii wiekowych, podobnie jak to czynią trenerzy innych sportów walki. W takiej zróżnicowanej grupie wszyscy czują się jedną drużyną i to jest bardzo pozytywne. Ćwiczy z nami także kilka dziewcząt. Niektóre trenują tylko dla ogólnej sprawności – nie uczestniczą w sparingach. Szanuję takie ich podejście. Od swoich podopiecznych wymagam badań lekarskich. Wiadomo, że przy sporcie walki, jak również przy dużym wysiłku fizycznym organizm musi być zdrowy.

- Jak często trenujecie?
- Trzy razy w tygodniu, od wtorku do czwartku w godz. 17.15-18.45. W soboty spotykamy się o 13.30. Ćwiczymy z reguły około półtorej godziny. Zapraszam wszystkich chętnych na naszą salę przy ul. Mazurskiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto