- Czym różni się boks tajski od kick-boxingu?
- Tai-boks jest bardziej wszechstronny. Poza kopnięciami nogami i ciosami pięściami, można także uderzać łokciem, kolanami. Nie wolno jednak, co oczywiste, atakować krocza i krtani. Podobnie, jak w boksie, również w tajskiej odmianie są przepisy dla amatorów i zawodowców. Ci pierwsi mają ochraniacze na cały korpus, zawodowcy używają tylko osłon na krocze i szczękę.
- Ten sport zdaje się rozwijać w naszym kraju.
- Tak jest, choć nadal jesteśmy mocno w tyle, nawet za takimi krajami jak Białoruś, Czechy, czy Ukraina. Faktem jest jednak, że mamy rzeszę fanów. Na walki o mistrzostwo Polski przychodzi średnio po tysiąc widzów, na galę zawodową dwa razy więcej. Niestety, patrząc na moim przykładzie, zawodnicy sami muszą sobie jeszcze opłacać i organizować przeloty, nawet na mistrzostwa świata. Wierzę jednak, że w przyszłości się to zmieni – sponsorzy przekonają się do tej dyscypliny. Tym bardziej, że są plany włączenia jej do igrzysk olimpijskich. Jest to jednak wizja na dziś bardzo odległa.
- Ile walk wygrałeś w karierze?
- Mój bilans to 24-3. Pierwszą walkę przegrałem doznając kontuzji kolana. Teraz coraz bardziej myślę o rozpoczęciu kariery zawodowej. Amatorską zaczynałem pod okiem Marka Wołosiewicza, potem uczyłem się u zawodowego mistrza Europy Antonio Delfima w Strasburgu. Trenowałem także w Bangkoku z Australijczykiem polskiego pochodzenia – Pawłem Słowińskim. To mistrz świata WMC, obecnie walczący w formule K-1. Wspólnie ćwiczyłem również z Mariuszem Cieślińskim – zawodowym mistrzem świata Muay Thai.
- Prowadzisz swój klub?
- Tak, nazywa się Nak Muay, co po tajsku oznacza „wojownik” lub „tajski bokser”. Założyłem ten klub, jestem instruktorem. Przy okazji pobytu w Bangkoku zdobyłem również kolejne uprawnienia instruktorskie. Razem ze mną ćwiczy około pięćdziesięciu szczecinian w różnym wieku. Najmłodsi mają czternaście lat, najstarsi są po trzydziestce. Nie wprowadzam kategorii wiekowych, podobnie jak to czynią trenerzy innych sportów walki. W takiej zróżnicowanej grupie wszyscy czują się jedną drużyną i to jest bardzo pozytywne. Ćwiczy z nami także kilka dziewcząt. Niektóre trenują tylko dla ogólnej sprawności – nie uczestniczą w sparingach. Szanuję takie ich podejście. Od swoich podopiecznych wymagam badań lekarskich. Wiadomo, że przy sporcie walki, jak również przy dużym wysiłku fizycznym organizm musi być zdrowy.
- Jak często trenujecie?
- Trzy razy w tygodniu, od wtorku do czwartku w godz. 17.15-18.45. W soboty spotykamy się o 13.30. Ćwiczymy z reguły około półtorej godziny. Zapraszam wszystkich chętnych na naszą salę przy ul. Mazurskiej.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?