Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na Pogodnie mieszka potomkini szlacheckiej rodziny Odrowążów

Redakcja MM
Redakcja MM
Ze wspomnień składa historię rodu.

- Przez wiele lat nie mogłam mówić o pochodzeniu mojej mamy – mówi Liliana Szkwarek z Pogodna. - Dopiero po wielu latach, dzięki inspiracji ze strony wnuczki, zaczęłam odświeżać pamięć o historii naszej rodziny.

W domu pani Liliany pełno jest pamiątek. Na czarno-białych i sepiowych zdjęciach widać członków jej rodziny, którzy od dawna żyją tylko we wspomnieniach. Dziadkowie kojarzą się z beztroskim dzieciństwem, rodzice z ciepłem domowego ogniska.

- Moje życie zostało naznaczone przez wojnę, więc nie brakuje w nim bólu i cierpienia – mówi pani Liliana. – Dlatego tak trudno wracać do tamtych czasów.

Mama pani Liliany, Bronisława Duda, córka Marii Pieniążek-Odrowąż oraz Franciszka Dudy szybko musiała nauczyć się żyć na własny rachunek.

- Jej małżeństwo z moim ojcem dla dziadków na zawsze zostało mezaliansem, z którym nie chcieli się pogodzić - mówi pani Liliana. – Dopiero po jego śmierci nasze kontakty odnowiły się.

A ojciec Gabriel Barzyczak, legionista odznaczony Krzyżem Niepodległości zginął w pierwsze święta po rozpoczęciu II wojny światowej.

- To były najtragiczniejsze święta w moim życiu - mówi pani Liliana. - Mieszkaliśmy wtedy w Wawrze (dziś dzielnica Warszawy), kiedy w nocy z 26 na 27 grudnia 1939 roku przyszli po niego Niemcy. Żandarmi splądrowali mieszkanie, a ojca wyciągnęli na plac razem z ponad setką innych mieszkańców Wawra. - Miałam wtedy 5 lat, a pamiętam jakby to było wczoraj – mówi kobieta. – Wciąż słyszę te strzały poza naszym domem i widzę ciało właściciela restauracji powieszonego przez Niemców.

Matka z dwoma córeczkami, pełna najgorszych myśli została w domu.

- Panował jeszcze mrok, gdy ktoś zapukał do drzwi - opowiada pani Liliana. - Okazało się, że to tata, który cudem uniknął śmierci.

Mężczyzna padł na ziemię jeszcze przed strzałem i ukrył się pod ciałami innych ofiar egzekucji.

- Wrócił przemarznięty i nie przypominał już tego człowieka, którym był jeszcze kilka godzin wcześniej - mówi pani Liliana. - Krótko po tym zachorował i zmarł.

Wdowa z dwójką dzieci musiała zwrócić się o pomoc do swojej rodziny. Udało im się przeżyć wojenną zawieruchę.

- Z tamtych czasów zostało mi wiele cennych pamiątek – mówi pani Liliana. – Najważniejszą jest dla mnie pamiętnik taty oraz figurka św. Antoniego Padewskiego.

Po wojnie rodzina pani Liliany rozeszła się w różne strony. Ona razem z siostrą i szwagrem trafiła w 1949 roku do Szczecina. Tu mieszka do dziś w niewielkim domku na Pogodnie.

- Mam dwóch synów, kochaną wnuczkę, która namówiła mnie do opowiedzenia tej historii – mówi. 

Wolne chwile spędza na porządkowaniu rodzinnych losów. 

- Cieszę się, że po kilkudziesięciu latach komunizmu znowu mogę z dumą mówić o pochodzeniu i losach moich najbliższych – mówi.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto