Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Myślałem, że historia rzeźnika z Niebuszewa to legenda"

Redakcja MM
Redakcja MM
Jakub Boruń w filmie „Wilsona 7” zagrał jedną z głównych ról. Jest studentem kulturoznawstwa Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor filmów fabularnych „Narysuj moją śmierć”, „Wpatrzona”, „Wilsona 7”. Wszystkie filmy były kręcone w Szczecinie i pokazywane w Mu
Jakub Boruń w filmie „Wilsona 7” zagrał jedną z głównych ról. Jest studentem kulturoznawstwa Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor filmów fabularnych „Narysuj moją śmierć”, „Wpatrzona”, „Wilsona 7”. Wszystkie filmy były kręcone w Szczecinie i pokazywane w Mu Andrzej Szkocki
Rozmowa z Jakubem Boruniem, reżyserem filmu „Wilsona 7”.

– W czerwcu premiera pana najnowszego filmu o rzeźniku z Niebuszewa...
– Człowiek się uczy na błędach i przy każdym kolejnym filmie staram się eliminować wszystkie błędy amatorskie. W 2009 roku powstał film „Narysuj moją śmierć”, dwa lata temu „Wpatrzona”, a teraz powstaje „Wilsona 7”. To będzie trzeci film pokazywany w Multikinie.

– Jakie są losy poprzednich filmów?
– Były pokazywane w kinach, pisano o nich w prasie i na różnych portalach, ludzie o nich mówili. Były pokazy w Multikinie i OFFicynie. Nie wstawiałem ich do Internetu, ale chciałbym to zrobić. Cieszę się, że o tym najnowszym filmie zaczyna się mówić już na etapie jego powstawania, jeszcze przed premierą. Chciałbym, żeby spotkał się z większym zainteresowaniem i żebym mógł go gdzieś w Polskę wysłać. Ze znajomymi, którzy się zajmują filmem, promocją, staram się, żeby film trafił do szerszego grona.

– Film „Wilsona 7”, który powstaje w tej chwili, jest bardzo szczeciński. Jak się narodził jego pomysł?
– To fabuła zainspirowana historią rzeźnika z Niebuszewa, która się wydarzyła w 1952 roku. Babcia opowiedziała mi tę historię, kiedy byłem jeszcze w gimnazjum. Na początku myślałem, że to legenda. Człowiek, który zabijał młodych ludzi i przerabiał ich na produkty spożywcze, raczej nie mógł istnieć naprawdę. Potem na kole historycznym w gimnazjum został poruszony ten temat i nauczyciele mówili o tym w różny sposób. Są różne przekazy tej historii, różnią się szczegółami. Trzon historii jest jednak zachowany, można go odczytać w książce „Z archiwum Sz.”, na której również bazowałem. Stamtąd brałem informacje o miejscach zbrodni, liczbie zamordowanych, jak to się działo, co się stało z ciałami. W filmie to jest zagadką. Starałem się napisać scenariusz tak, żeby na pierwszy rzut oka nie było wiadomo, kto zabija. Nie chciałem, żeby zbyt szybko było wiadomo, kto jest czarnym charakterem. Niektóre tajniki historii wypłyną w trakcie premiery. Mam nadzieję, że część osób przed pójściem do kina nie będzie wiedziała, o czym dokładnie jest ten film i w trakcie oglądania coś ich zaskoczy. Sam pomysł wydawał mi się ciekawy z racji tego, że interesuję się kinem grozy. Chciałbym filmowo pójść właśnie w tym kierunku. Wiadomo, że Szczecin, jak każde miasto, ma swoje dobre i czarne charaktery, więc dlaczego o tym nie wspomnieć.

– Jak powstawał film, w jakich miejscach, kto w nim występuje?
– Prace trwały mniej więcej rok. Napisanie scenariusza zajęło mi sporo czasu, ponieważ studiuję kulturoznawstwo na Uniwersytecie Szczecińskim. Pisałem scenariusz długo, ponieważ on wymagał korekty. Zajęła się tym moja asystentka Mirka Chojnacka, nauczycielka z V Liceum Ogólnokształcącego w Szczecinie, która bardzo mi pomagała przy poprzednich filmach. Po korekcie językowej, stylistycznej, po dopracowaniu dialogów, zaczęliśmy zbierać rekwizyty. Zaangażowało się sporo osób. Moi znajomi ze studiów, mój przyjaciel Piotr Skoczylas z II LO, który się zajął charakteryzacją i pomocą techniczną. Do niego należały wszelkie rzeczy techniczne, oświetlenie. Kupiliśmy specjalny agregat prądotwórczy, żeby wyszły nam zdjęcia w plenerze. Staraliśmy się zgromadzić rekwizyty, które są stylizowane na dużo starsze. To nie są jakieś konkretne lata. Chciałem zachować uniwersalizm, żeby widz miał takie wrażenie, że to się mogło zdarzyć w każdej chwili. Ograniczamy się do miejsc posępnych, ponurych, nie ma współczesnych wieżowców. Są kamienice, trzepaki, miejsca, które po zmroku wzbudzają nieprzyjemne emocje. Wykorzystałem je jako punkty kulminacyjne.


Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto