Może być jak w Danii

Między ulicami Reja, Ejsmonda i Rodziewiczówny jest osiedle z lat trzydziestych. Budynki z czerwonej cegły, charakterystyczne podwójne okiennice z trzema listwami, a wszystko otoczone siecią alejek spacerowych.

– Czuć atmosferę Szczecina, którego już nie ma – przyznaje pani Margaryta. – Pozostał jednak ten sentymentalny klimat. Czuć to w powietrzu.

Chociaż zielenią opiekuje się kilka osób, które prawie codziennie zamiatają uliczki i zgarniają zeschnięte liście, wydaje się jakby czegoś tam brakowało.

– Urokliwych zakątków – odpowiada Zdzisław Popielczyk, sąsiad pani Margaryty. – Kiedyś byli tzw. dozorcy domów. Place zabaw były zamykane na noc, a lokatorzy dbali o otoczenie ich domów.

Tego brakuje mieszkańcom. Uważają, że nie trzeba wiele wysiłku, aby stworzyć w tym miejscu coś czego nie ma nigdzie w mieście. Jako przykład do naśladowania podają Danię. Opowiadają, że tam
nawet skrzynki gazowe umieszczane na zewnątrz budynków są malowane „pod kolor”.

Alejki spacerowe, od strony Naruszewicza, „zwieńczone” są basenem przeciwpożarowym. Pytani przez nas mieszkańcy są zgodni co do tego, że basen można by zamienić w staw.

Pani Margaryta jest przekonana, że sztuczne wzniesienia, a na nich liczne kręte schodki zostały przez Niemców specjalnie tak zaprojektowane, aby służyć mieszkańcom za „oazę spokoju i odpoczynku”. Wojna nie zostawiła swoich śladów w tej części Niebuszewa.

– To my nie wiemy co z tym zrobić – zastanawia się Zdzisław Popielczyk.

Na co dzień, tam gdzie mogłyby spędzać czas np. matki z dziećmi i starsze osoby, przesiadują grupy osób, które hałasują i piją alkohol. Pani Natalia stwierdza, że każde ładniejsze miejsce jest zaraz „przejmowane” przez kloszardów. Jednym z takich zakątków był do niedawna zniszczony plac zabaw przy Reja. Dzięki staraniom rady osiedla Niebuszewo-Bolinko, za 10 tys. zł. Postawiono tam nowe huśtawki, bujane koniki, a w budowie jest jeszcze nowa piaskownica.