Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moje jachty opływają świat

Redakcja
- Mój rejs dookoła globu trwał dwa lata - wspomina Andrzej Armiński. - W tym czasie odwiedziłem prawie 300 miejsc na świecie w 40 krajach. To była najpiękniejsza przygoda.

Czy praca może być spełnieniem marzeń i na odwrót? Kapitan jachtowy Andrzej Armiński, inżynier budowy okrętów, żeglarz, projektant i budowniczy jachtów jest idealnym przykładem tego, że może. Od szkoły podstawowej jego życie toczy się wokół żeglarstwa.
- W tamtych czasach łatwo było się tym zarazić - wspomina. - Wychodziło czasopismo „Tygodnik Morski”, serie książek „Miniatury morskie” i „Sławni żeglarze”. Czytałem to wszystko i działało na wyobraźnię. Już wtedy wiedziałem, że zwiążę z morzem swoją przyszłość.

Zaczął od projektowania jachtów. Największą satysfakcję czerpał z ich wymyślania i rysowania.
- Z czasem okazało się, że najlepiej samemu je budować - mówi. - Zacząłem pomagać innym, później rozpocząłem własną działalność. Przerodziło się to w stocznię, którą prowadzę już 10 rok. Wymyślam jachty, projektuję, wyposażam. Stwarza to również okazję do pływania. Łączę pracę z największą pasją – czego można chcieć więcej?

W dwa lata opłynął świat

W 1996 roku Armiński podjął się bardzo trudnego zadania: postanowił, że opłynie świat. Chciał tego dokonać na zbudowanym i zaprojektowanym przez siebie jachcie – Mantrze 3. Wyruszył w 1996 roku.
- Rejs trwał dwa lata - wspomina. - W tym czasie odwiedziłem 297 miejsc na świecie w 40 krajach. Jednocześnie startowałem w regatach Expo`98 Round the World Rally, w których brało udział 50 jednostek. Wspólnie z pozostałymi żeglarzami spędzaliśmy czas w portach i na archipelagach, gdzie były przerwy turystyczne. Później wszyscy się ścigaliśmy i znowu to samo - odpoczynek. Ten rejs to najwspanialsza moja przygoda. Wielu osobom, po okrążeniu globu, trudno znaleźć miejsce dla siebie. Borykają się z problemem, co dalej robić, aby było równie ciekawe. Udało mi się połączyć to z pracą. Budujemy jachty, na których teraz inni ludzie okrążają kulę ziemską.

Wyczyn pana Andrzeja został w Polsce doceniony. W 1998 roku wybrano go Rejsem Roku. Nie był to jednak ostatni jego sukces. Już jako właściciel stoczni, w 2005 roku zdecydował, że zorganizuje kolejne, wielkie wydarzenie: Kobiece Regaty Dookoła Świata.
- Wzięło w nich udział 15 polskich żeglarek - wspomina. - Ścigały się parami, na dwóch jachtach. Była to bardzo przyjemna impreza, w której również pośrednio uczestniczyłem - od samego początku ją zorganizowałem, przekazałem jachty. Odwiedziłem dziewczyny w kilkunastu miejscach na świecie. 

Nie jestem sponsorem

Wydaje się, że organizacja takiego przedsięwzięcia wiąże się z kolosalnymi kosztami. Trzeba przecież mieć jacht, jedzenie, zapewnić niezbędną pomoc techniczną i logistyczną. Wszystkie te sprawy zawsze spadają na pana Andrzeja.
Skromnie przyznaje, że nie można nazywać go sponsorem i czerpie ogromną satysfakcję, gdy żeglarki dobrze wspominają przeżyte wydarzenie.
- Sponsor to facet, który położy kasę na stół oczekując jakiejś promocji i nic więcej go nie obchodzi - tłumaczy. - A ja jestem uczestnikiem każdego z tych rejsów. Odbywają się na jachtach, które sam projektuję, buduję i są moją własnością. Następnie ustalam trasę, która będzie ciekawa i bezpieczna. Zapewniam całą logistykę, począwszy od najdrobniejszych części zamiennych, po przeloty i żywność. Zawsze jestem w kontakcie z żeglarzami, zależy mi na tym, by sprawnie płynęli i bezpiecznie wrócili do domu. Wbrew pozorom nie są to duże koszty, mniejsze niż funkcjonowanie na lądzie. Na ogół rejsy toczą się w tropikach, a tam życie jest zdecydowanie tańsze.

Skorzystały z tego kpt. Joanna Pajkowska, przyjaciółka pana Andrzeja jeszcze z czasów studiów, oraz kpt. Marta Sziłajtis-Obiegło - młoda, 23-letnia żeglarka. Obie w tym roku wróciły z okołoziemskich wypraw. Pierwsza rejs dookoła świata bez dobijania do brzegu zakończyła 8 stycznia 2009. Zajęło jej to 198 dni i 3 minuty, czym ustanowiła nowy rekord Polski. Po powrocie do kraju przyznała, że dokonała tego tylko dzięki Armińskiemu.
- W kobiecych regatach przepłynęłam kilka etapów, z Australii do Brazylii - mówi. - Zrobiłam to na jachcie Mantra 28. Zapytałam wtedy Andrzeja, co myśli bym spróbowała opłynąć świat sama, bez załogi i dobijania do portów. Odpowiedział: czemu nie?

Marta Sziłajtis-Obiegło wróciła do kraju w kwietniu. Również nie kryła zadowolenia. Opłynęła samotnie kulę ziemską w 358 dni. Była w tym czasie w 11 krajach, w 19 portach.
- Mantra Ania, którą płynęłam spisała się rewelacyjnie - mówi. - Zrobiła więcej niż się spodziewałam, to rasowy jacht. Nie ma wątpliwości, że pan Andrzej robi bardzo dobre jachty. Świadczy o tym nawet fakt, że „Mantra Ania” już drugi raz okrążyła glob bez specjalnego serwisu. Naprawiałam tylko to, co sama zepsułam.

Produkuje dla Anglików i Niemców

Armiński zorganizował do tej pory 5 rejsów dookoła świata - łącznie ze swoim. Co ciekawe, we wszystkich pozostałych brały udział wyłącznie panie.
- Nie wiem, z czego to wynika, mężczyźni coraz mniej pływają - mówi z uśmiechem pan Andrzej. - Trzeba przyznać, że kobiety są niezwykle odpowiedzialne, konsekwentne i inteligentne. Prowadząc z nimi rejs jest pewność, że doprowadzimy go do końca i zakończy się sukcesem. Współpracuję z różnymi mężczyznami, żeglarzami regatowymi, ale to nie to samo. Na ogół są to przedsięwzięcia krótkotrwałe.

Andrzej Armiński teraz skupia się wyłącznie na produkowaniu nowych łodzi na zamówienie.
- Budujemy przeważnie katamarany morskie, to mój konik od dawna - opowiada. - Cykl produkcyjny jednej łodzi trwa około dwóch miesięcy. Przy produkcji pracuje kilkadziesiąt osób. W dwóch halach jacht robiony jest od samego początku, następnie wyposażany. Zamówienia składają przede wszystkim Brytyjczycy, Niemcy, Skandynawowie i Włosi.

Andrzej Armiński nie wyklucza, że w niedalekiej przyszłości zorganizuje kolejny, ciekawy rejs dookoła globu. Twierdzi, że za wcześnie by mówić o szczegółach. Nie ma jeszcze wytypowanej osoby, która mogłaby tego dokonać. Czy będzie to szczecinianka?
- Współpracuję ze szczecińskimi żeglarzami regatowymi, jednak oceanicznych rejsów nie próbowaliśmy - przyznaje. - Chciałbym, by świat opłynął ktoś z naszego miasta. Kto wie… są to jednak dalekie plany.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto